poniedziałek, 30 lipca 2012

Niemcy kontra EBC czyli jak ratować strefę euro

Spór wokół sposobu walki z kryzysem w strefie euro, koncentrującego się na osi Berlin - reszta strefy, rozgrzał się już do czerwoności. W ostatni czwartek Mario Draghi szef EBC, jak się wydaje stanął po stronie "reszty strefy" zapowiadając, że EBC zrobi wszystko, by uratować strefę euro, i co więcej, wyzwaniu temu podoła ("Within our mandate, the ECB is ready to do whatever it takes to preserve the euro. And believe me, it will be enough." link do pełnego tekstu wystąpienia). Analitycy i komentatorzy uznali to za zapowiedź pompowania pieniędzy (LTRO 3?) kolejnego cięcia stóp, lub przyznania ESM licencji bankowej (chodzi o to, aby mógł on pożyczać pieniądze w EBC, a potem kupować za nie obligacje PIIGS. De facto chodzi więc o ominięcie zapisów traktatów zakazujących skupowania przez EBC obligacji państw członkowskich). 

Szef EBC Mario Draghi źródło: http://business.rawsignal.com
Problemem dla drukarzy jest stanowisko Niemiec, które nie chcą się zgodzić na dalsze stymulowanie monetarne i proponują w zamian reformy i cięcia budżetowe. Z drugiej strony coraz trudniej jest Berlinowi przystępować do kolejnych programów pomocowych (świat obiegła niedawno wieść, że Hiszpania potrzebuje nie 30, nie 100 ale 300 mld euro!) z uwagi na opór wewnętrzny i nieprzychylność obywateli. Być może Merkel przystanie więc na pomysły EBC, gdyż groźba inflacji nie przemawia tak mocno do wyobraźni jej wyborców jak konieczność przekazania kolejnych miliardów na ratowanie hiszpańskich bankierów.

W ten sposób Niemcy przerzucą odpowiedzialność za ratowanie strefy na EBC, co oczywiście problemów niemieckich nie rozwiąże, ale uspokoi wyborców. Jak pisze Marek Rogalski z DM BOŚ

"Frank-Walter Steinmeier (być może przyszły kanclerz Niemiec) w wywiadzie dla Die Welt zaznaczył, iż rząd Angeli Merkel będzie chciał przerzucić coraz większą odpowiedzialność na walkę z kryzysem właśnie na ECB. Czy to sugeruje, że Mario Draghi ma na "swoją rewolucję" ciche przyzwolenie Angeli Merkel? Niewykluczone, choć czas pokaże."

Możemy tylko spekulować. Podobnie jak o możliwości wypchnięcia Grecji ze strefy euro. Szansa na to jest już na jesieni, gdyż wtedy może znowu zabraknąć Atenom pieniędzy na obsługę zadłużenia. Jeżeli inwestorzy nie zgodzą się na kolejną gigantyczną redukcję, a państwa strefy i MFW na kolejną gigantyczną transzę pomocy, Grecja będzie musiała oficjalnie ogłosić niewypłacalność i odejść od euro. Już wielokrotnie pisałem na Wykresologii, że byłby to scenariusz dobry dla samej Grecji, ale chyba i dla Europy.

środa, 25 lipca 2012

MFW i Polska: kto tu komu pożycza

Marek Belka, prezes NBP wyspowiadał się posłom przy okazji pożyczki jakiej Polska udzieli MFW za pośrednictwem właśnie banku centralnego (to on w końcu jest bankiem państwa). O sprawie wiedzieliśmy już od grudnia, ale wciąż wywołuje spore emocje. Ostatecznie pożyczymy 6,27 mld euro (26,2 mld zł). Kwota ma pochodzić z rezerw walutowych NBP, które wynosiły na koniec kwietnia ok. 78 mld euro*, czyli 326 mld zł.

szefowa MFW źródło: biznes.interia.pl
Co jest ciekawe w tej transakcji? Otóż dochodzi do ciekawej sytuacji w której Polska jednocześnie pożycza MFW i utrzymuje elastyczną linię kredytową w tej samej instytucji na około 30 mld dolarów (ok. 25 mld euro)! Więcej, pożyczka dla MFW też ma de facto charakter linii kredytowej, gdyż pieniądze będą pobierane przez MFW tylko "w miarę potrzeby", a nie natychmiastowo. Jak wskazuje sam Marek Belka:

Prezes NBP przypomniał, że MFW już kilka lat temu zwrócił się do Polski o udział w tzw. nowych mechanizmach pożyczkowych. "Poprzedni prezes NBP wyraził na to zgodę, a myśmy w 2011 r. to sfinalizowali. Z tego tytułu pożyczyliśmy MFW ok. 2,5 mld dolarów. Pociągnięto - że tak powiem - do końca zeszłego roku 167 mln dolarów. Czyli zadeklarowanie pożyczki jest jeszcze bardzo daleko od tego, że te pieniądze będą wykorzystane" - zapowiedział Belka. (cytat za forsal.pl).

szef NBP źródło: gazetaprawna.pl
Warto przypomnieć, że Polska również nie korzysta z elastycznej linii kredytowej udzielonej przez MFW. Sytuacja wygląda więc tak: Polska gwarantuje MFW kasę, a jednocześnie MFW gwarantuje Polsce kasę jeszcze większą. Po co? Ano po to, żeby przekonać rynki że zarówno Polska, jak i MFW mają zapewnione finansowanie. Analityk w Nowym Jorku oceniający sytuację finansową Polski będzie zachwycony, że w razie kłopotów możemy wykorzystać aż 30 mld dolarów. Analityk w Luksemburgu oceniający sytuację MFW zauważy, że Polska udzieliła mu kredytu na 2,5 mld dolarów + 6,27 mld euro. 

Kreatywna księgowość? Niekoniecznie. Dla NBP jest to sposób na zarządzanie rezerwą walutową. MFW z kolei ma zagwarantowane finansowanie w scenariuszu w którym "jego" pieniądze są niezbędne na ratowanie kogoś, a Polska będzie w stabilnej sytuacji. 


____________
* Warto wspomnieć, że rezerwy walutowe Polski znacząco wzrosły w ostatnim czasie, głównie dzięki wymianie euro na złote przez Ministerstwo Finansów właśnie w NBP. Wcześniej MF robiło to poprzez BGK na rynku, co było czynnikiem umacniającym złotówkę (i zmniejszającym relację dług/PKB). Ciekawe to posunięcie MF, wskazujące na wiarę w zatrzymanie deprecjacji złotówki na rynku. 
Z drugiej strony będzie to skutkować/skutkuje zwiększeniem strukturalnej nadpłynności sektora bankowego w Polsce (ok. 100 mld zł).

wtorek, 24 lipca 2012

Sektor bankowy w Polsce w 2011 r.

KNF opublikował, jak co roku, niezwykle ciekawy raport o sytuacji banków w 2011 r., który zawiera też istotne informacje dotyczące sektora finansowego a nawet całej makroekonomii. Dobrym streszczeniem raportu jest prezentacja, również dostępna na stronach KNF. Mam nadzieję, że również przydatna będzie niniejsza notka, w której postaram się wyciągnąć najważniejsze i najbardziej interesujące szczegóły.

Według KNF sytuacja sektora bankowego w Polsce jest stabilna i dobra, jednakże jest on podatny na materializację potencjalnych ryzyk ukrytych w strukturze i jakości kredytów a także niedopasowania zapadalności aktywów i pasywów czy ograniczonej efektywności rynku międzybankowych pożyczek.

Najważniejszym wnioskiem płynącym z raportu jest rekordowy zysk netto sektora bankowego. W ubiegłym roku wyniósł on aż 15,7 mld zł co oznacza wzrost o 4,3 mld zł (37,5%) rok do roku. Na rekordowe zyski przełożył się znaczący wzrost akcji kredytowej (oraz wzrost stóp procentowych) przy jednoczesnym spadku wartości odpisów, przede wszystkim z tytułu kredytów konsumpcyjnych. Przy okazji rekordowych zysków wzmaga się dyskusja o potrzebie retencji zysku banków w Polsce. Powoduje to nie tylko odpływ kapitału z kraju, ale znaczącą presję na osłabienie złotówki (w wyniku zamiany złotowego zysku na waluty obce). Wśród proponowanych rozwiązań problemu wymienia się wprowadzenie specjalnego podatku bankowego i tzw. repolonizację sektora bankowego.   

Banki udzielały zdecydowanie mniej kredytów konsumpcyjnych (spadek wartości o 3,7 mld zł), wzrosły natomiast wartości  kredytów dla przedsiębiorstw (o 44,9 mld zł) i kredytów mieszkaniowych (o 51,3 mld zł). Te ostatnie odpowiadają za wzrost wartości kredytów zagrożonych. 50% nowoudzielonych kredytów mieszkaniowych ma wskaźnik LTV (Loan to Value – wskaźnik wartości kredytu do wartości zabezpieczającej go nieruchomości) wyższy niż 80%, połowa z nich nawet ponad 100%. Średni LTV dla walutowego kredytu mieszkaniowego to aż 94,7%.

Problemem banków jest również wciąż utrzymująca się wysoka wartość udziału aktywów walutowych. W 2011 r. ich wartość wyniosła 363,1 mld zł (o 78,1 mld zł więcej niż wartość pasywów walutowych), co przekłada się na 28% sumy bilansowej sektora bankowego. Ubocznym efektem takiego stanu rzeczy jest uniezależnienie oprocentowania 35% wszystkich kredytów od decyzji RPP o poziomie stóp procentowych.

Kolejnych ryzykiem systemowym jest niedopasowanie struktury aktywów i pasywów. Banki próbują wykorzystywać nachylenie krzywej dochodowości (inaczej mówiąc: fakt, że oprocentowanie krótkoterminowe jest niższe niż długoterminowe) finansując się na krótkim końcu krzywej, a kredytując na długim końcu krzywej. Powoduje to nie tylko trudności w zarządzaniu ryzykiem kredytowym (zbyt długie okresy spłaty) ale przede wszystkim rodzi znaczące ryzyko płynności.

KNF zwraca ponadto uwagę na spadającą efektywność rynku międzybankowych pożyczek, czego skutkiem jest spadek zaufania między poszczególnymi bankami. Aż 91% wartości wszystkich transakcji stanowią lokaty overnight (jednodniowe), udział transakcji o zapadalności powyżej 2 tygodni jest marginalny. Jednocześnie spadają obroty na tym rynku, a wielkość udzielanych wzajemnie limitów spadła o ponad połowę w porównaniu z 2007 r.

Warto również zwrócić uwagę na przeprowadzony przez NBP test warunków skrajnych (w raporcie podanym w linku na str. 88) jakiemu zostały poddane polskie banki. NBP sprawidził ich potrzeby kapitałowe w przypadku realizacji scenariusza bazowego i szokowego. W pierwszym przypadku, banki potrzebowałyby łącznie 1,9 mld zł kapitałów, aby spełnić wymóg współczynnika wypłacalności obliczonego na podstawie funduszy własnych banków na poziomie 9% aktywów ważonych ryzykiem. W scenariuszu szokowym zaś, potrzeby kapitałowe wzrastają do 9,4 mld zł, a dokapitalizowania wymagałyby banki posiadające 27,6% aktywów sektora. W scenariuszu szokowym problemem byłaby dodatkowo płynność. Grupa banków o udziale 24% w aktywach nie posiada wystarczającego bufora płynnych aktywów do pokrycia zobowiązań wynikających z założonych zmian makroekonomicznych. Niedobór środków płynnych w tych bankach wyniósłby aż 59 mld zł. Pochodziłby on głównie z koniecznych odpisów wartości kredytów walutowych w kwocie niespełna 40 mld zł na przestrzeni 2,5 roku.

środa, 18 lipca 2012

Nie ma chemii między MSP a Acronem

Najpierw rosyjski Acron postanowił przejąć ZA Tarnów. Potem polski Synthos zarzucił sieci na ZA Puławy. A teraz okazuje się, że to Tarnów przejmie Puławy, a właściwie dokona się fuzja obu firm. Na pierwszy rzut oka trudno połapać się w gąszczu wezwań, ale przebieg wydarzeń wydaje się być jednak logiczny, a sednem problemu jest niechęć Ministerstwa Skarbu Państwa do oddania "strategicznego" przedsiębiorstwa chemicznego w ręce rosyjskie.

Tym razem nie decydują więc pieniądze, lecz polityka. Jednak cała sprawa ma znaczące skutki finansowe.

Jesteśmy świadkiem zastosowania przez Tarnów bardzo interesującej strategii obrony przed wrogim (choć w rzeczywistości niekoniecznie takim jest) przejęciem. Zamiast szukać białego rycerza, o którego byłoby trudno, biorąc pod uwagę choćby wartość transakcji potencjalnego przejęcia Tarnowa, podawać trujące pigułki czy bawić się w pacmana (to zdecydowanie byłoby najtrudniejsze!), zastosowano inną metodę. Co ważne, wydaje się być ona korzystna z punktu widzenia dotychczasowych akcjonariuszy. ZA Tarnów postanowiły mianowicie podnieść swój kapitał zakładowy (wg. uchwały WZA z czerwca o maksymalnie 75%) i jednocześnie obniżyć atrakcyjność wezwania Acronu poprzez fuzję z Puławami. Fuzja ma uzasadnienie ekonomiczne w postaci znaczących synergii kosztowych i przychodowych, co skłania analityków do przyjęcia nawet 40% wzrostu wartości ZA Tarnów w wyniku przejęcia Puław.

akcjonariusze Tarnowa pozytywnie przyjmują plany zarządu i MSP (źródło zdjęcia: PAP)
Zgodę na przejęcie musi wydać urząd antymonopolowy i pewnie byłoby to problematyczne z uwagi na bardzo silną pozycję obu firm na rynku krajowym. Fuzja będzie jednak rozpatrywana na poziomie unijnym, co powinno zagwarantować opinię pozytywną.

Cała transakcja nie byłaby możliwa bez silnego wsparcia projektu ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa, który jest akcjonariuszem obu spółek. Były one przeznaczone do prywatyzacji, ale najwidoczniej nie w ręce rosyjskie, więc teraz zamiast dwóch ofert publicznych będziemy mieć jednego giganta chemicznego. Acron, choć nie poddaje się (podwyższył cenę w wezwaniu na Tarnów aż do 45 zł!), będzie musiał obejść się smakiem, podobnie zresztą jak Synthos kontrolowany przez znanego inwestora, Michała Sołowowa.

Ubocznym skutkiem fuzji jest przyspieszona oferta publiczna PKO BP za ok. 3 mld zł czyli ok 7% akcji spółki. Skarb Państwa musi czymś wypełnić dziurę w planie prywatyzacji na 2012 r. Jak wspomniałem wcześniej, Tarnów i Puławy były w nim uwzględnione.

czwartek, 12 lipca 2012

Post techniczny #1: zmiana organizacji etykiet

Drodzy Czytelnicy!

Jako że dotychczasowy system etykiet nie działał zbyt dobrze (były miliony kategorii w którym sam nie za dobrze się orientowałem :P ) postanowiłem go uprościć. Odtąd wszystkie posty będą tagowane jedną etykietą z każdej (czasem tylko z niektórych) grupy:

Geograficznie:
Polska
Europa
USA
Chiny
Inne państwa

Tematycznie:
Polityka monetarna
Polityka fiskalna
Giełda
Sektor bankowy
NieruchomościInwestowanie
Analiza techniczna


Rodzaj:
Bieżące analizy
Teoria
Flash (dla krótkich, szybkich wpisów)
Posty techniczne

Dodatkowo, przypominam że działają strony tematyczne:

Dziękuję za uwagi i komentarze :)

środa, 11 lipca 2012

Co różni angielską pogodę od stawki LIBOR? (czyli afera Barclays i 100 post na wykresologii!)

... według pewnego mówcy na londyńskim spotkaniu bankierów, "znacznie trudniej, niestety, jest nią manipulować". Afera liborowa, czyli problem z ustawianiem stawek LIBOR przez traderów banku Barclays, zatacza coraz szersze kręgi. Szeroko rozpisują się na ten temat media zachodnie, ale i polskie, a także blogosfera. Nie chodzi nawet o rekordową karę, jaką będzie musiał zapłacić Barclays (mowa o 59,5 mln funtów w Wielkiej Brytanii i aż 360 mln USD (1,2 mld PLN!) w USA*), ani o tym, że poleciały głowy przewodniczącego rady dyrektorów i CEO banku. Największe emocje budzi lista banków, które również mogły brać udział w "ustawkach". Wymienia się: Deutsche Bank, Royal Bank of Scotland, Credit Suisse, Citigroup, JP Morgan Chase, UBS i Bank of America, a więc sama śmietanka. Być może szykuje się, jak sugeruje Trystero, największa afera w historii finansów.

Barclays Personal Banking
źródło: barclays.co.uk
O co tyle krzyku? Czy bank nie może kwotować stawek tak jak mu się podoba? W końcu mamy wolny rynek. Zgadza się, ale problem zaczyna się w momencie w którym kilka banków dokonuje zmowy w celu wspólnego wpłynięcia na LIBOR w tę czy drugą stronę, zgodnie z otwartymi pozycjami na rynku. Pozycjami - dodajmy - wartymi biliony dolarów.

Samo namawianie kwotujących przez dilerów innych instrumentów w banku jest wątpliwe etycznie. Jednak to tylko wierzchołek afery, wydaje się, że jej sedno leży gdzie indziej. Chodzi o wspomniane wcześniej zmowy, ale też inną ciekawą sprawę. Pojawiły się mianowicie spekulacje, że zaniżanie stopy LIBOR było wymuszone przez... Bank of England! Bank centralny miał 4 lata temu sugerować, że Barclays niepotrzebnie zawyża stawki LIBOR aby pokazać, że ma problemy z finansowaniem się i potrzebuje wsparcia ze strony państwa. Szef operacji w Barclays zinterpretował tę rozmowę w ten sposób, że Bank Anglii sugeruje obniżkę kwotowanych stóp LIBOR.

Na wyniki całego śledztwa poczekamy jeszcze co najmniej kilka-kilkanaście miesięcy, ale cała historia jest pouczająca i pomocna w zrozumieniu mechanizmów funkcjonowania City i międzybankowego systemu pożyczek.

100 wpis na Wykresologii!

Tak, tak, to już 100 wpisów. Z tej okazji chcę bardzo podziękować za wszystkie przeczytane notki i podwójnie podziękować za każdy przesłany komentarz. A teraz jeszcze garść statystyk:

źródło: google analytics
źródło: google analytics
źródło: google analytics
______________
* na marginesie, pojawiają się głosy, że Barclays może otrzymać 30% zniżkę, skoro zaczął szybko współpracować. To z kolei zwiastuje informacje o kolejnych "umoczonych" bankach...

środa, 4 lipca 2012

Upadłość DSS: too big to fail?

Zaskoczyła mnie informacja, że oto spółka Dolnośląskie Surowce Skalne (DSS) jeszcze zipie i pojawiają się pewne promyki nadziei co do dalszego jej funkcjonowania. Do tej pory wszelkie tego typu rewelacje traktowałem jak myślenie życzeniowe, ale okazuje się, że Warszawski Sąd Rejonowy naprawdę zmienił sposób prowadzenia postępowania upadłościowego z likwidacyjnego na układowe! Wiadomość zakrawa na cud, i to dosłownie, skoro jeszcze w czerwcu zarząd DSS wzywał "Przyjaciół, Akcjonariuszy i Wierzycieli" do wspólnej modlitwy za przyszłość spółki (serio! Oto dowód: link).

Oczywiście, nie ma co przedwcześnie się cieszyć, mimo że rynek już odtrąbił sukces (3 lipca akcje DSS kosztowały nawet 2,05 zł, czyli 117% ponad dno notowań z 17 kwietnia, czyli decyzji sądu o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej). Układ proponowany przez spółkę muszą jeszcze zaakceptować jej wierzyciele, a o to łatwo nie będzie, biorąc pod uwagę następujące propozycje:

Zobowiązania DSS, które mają zostać objęte układem, sięgają 612 mln zł. Warte 158 mln zł obligacje mają w całości zostać skonwertowane na akcje DSS emitowane po 2 zł. 14 proc. kredytów udzielonych spółce przez Kredyt Bank również zostanie wymienionych na papiery sprzedawane po 2 zł za sztukę (w sumie bank udzielił kredytów na 153 mln zł). Zobowiązania wobec kontrolowanych przez DSS Kieleckich Kopalń Surowców Mineralnych zostaną wymienione na akcje emitowane po 10 zł. Podmioty, których wierzytelności handlowe nie przekraczają 50 tys. zł, zostaną spłacone w 100 proc. Wyższe zobowiązania zostaną zredukowane o 60 proc., a następnie połowa z nich zostanie zamieniona na akcje emitowane po 4 zł za sztukę.

Abratański podkreśla, że bieżąca działalność spółki przebiega bez zakłóceń. Firma będzie potrzebowała jednak dokapitalizowania, by móc ją kontynuować. NWZA, które zajmie się m. in. tą kwestią, odbędzie się 13 lipca. Zarząd ma zyskać uprawnienie do podwyższenia kapitału zakładowego o blisko 38,9 mln zł (teraz wynosi 51,7 mln zł). Jednocześnie akcjonariusze mają przegłosować obniżenie kapitału zakładowego poprzez zmianę wartości nominalnej akcji z 4 zł na 1 zł. Zgodnie z prawem papiery nie mogą być bowiem emitowane poniżej ich wartości nominalnej, a akcje DSS są wyceniane znacznie poniżej 4 zł.

* 158 mln zł obligacji ma być skonwertowanych na akcje emitowane po cenie 2 zł.
* 14% kredytów udzielonych przez Kredyt Bank ma zostać również skonwertowanych po cenie 2 zł (mowa o ok. 21,4 mln zł).
* Zobowiązania wobec DSS Kieleckich Kopalń Surowców Mineralnych (spółka zależna) również zostaną skonwertowane po cenie 2 zł.
* Spłacone w 100% będą wierzytelności poniżej 50 000 zł.
* Spłacone w 60% będą wierzytelności powyżej 50 000 zł, z czego połowa zostanie zamieniona na akcje po cenie 4 zł (wierzyciele stracą więc około 55%).
* Wartość nominalna akcji zostanie obniżona do 1 zł, aby umożliwić plasowanie nowych emisji, w tym emisji w ramach kapitału docelowego w wysokości 38,9 mln zł.

Wykresik DSS za ostatni rok, równia pochyła to była, teraz jesteśmy  podnóża klifu... źródło: stooq.pl
Akcjonariusze, nawet jeśli układ dojdzie do skutku, nie mają się za bardzo z czego cieszyć. Widać bowiem, że myślą przewodnią układu jest konwersja długu na akcje i to w dużej ilości. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że kapitalizacja DSS przy cenie 2 zł/akcję (po takiej cenie ma być konwertowany dług) to około 25,9 mln zł, a w układzie przewidziano konwersję co najmniej 180 mln zł to widzimy, w jakim stopniu dotychczasowi akcjonariusze zostaną rozwodnieni. Dodatkowo zarząd DSS będzie uprawniony do podwyższenia kapitału zakładowego o dalsze 38,9 mln zł (w ramach kapitału docelowego).
 
Tyle faktów, teraz spekulacje: co zmieniło się w sytuacji płynnościowej spółki, skoro 17 kwietnia sąd ogłosił upadłość likwidacyjną, 9 maja syndyk wnioskował o umorzenie postępowania, ponieważ spółka nie posiadała środków na pokrycie ... kosztów postępowania likwidacyjnego, a 19 czerwca zarząd nagle składa wniosek o zmianę sposobu prowadzenia postępowania, po czym 10 dni później sąd wniosek rozpatruje pozytywnie?

Nie było chyba taką jakościową zmianą odzyskanie nadpłaconego VATu za marzec w kwocie niespełna 12 mln zł, skoro wierzytelności, które ma objąć układ opiewają na 612 mln zł. Cóż, indywidualni inwestorzy mają zbyt mało danych, aby spekulować, co mogło się zdarzyć. Być może również sąd wierzy w interwencję państwa i dokapitalizowanie spółek budowlanych. Akurat kapitału DSS potrzebuje teraz jak powietrza i może rzeczywiście, przy takim obrocie sprawy jest szansa na jego uratowania. Priorytetem rządu jest jednak z pewnością PBG, która prowadzi kilka prestiżowych inwestycji m.in. budowę terminalu gazowego w Świnoujściu. Przed DSS jest więc daleka droga do normalności...

Jeden pozytyw na koniec warto podkreślić. Zmiana sposobu prowadzenia upadłości powoduje, że DSS może z powrotem z powodzeniem startować w przetargach, również tych publicznych. Oby tylko z lepszą rentownością niż budowa A2. :P

poniedziałek, 2 lipca 2012

Problemy Hiszpanii, problemy hiszpańskich banków

Przypominam, że to już drugi wpis który ściśle dotyczy hiszpańskiego rynku, poprzedni, z 10 maja zapowiadał konieczność dokapitalizowania hiszpańskich banków kredytujących rynek nieruchomości [Hiszpania: czekamy na bailouty], dziś jest to już rzeczywistością. Jakie są implikacje dla inwestorów i o co chodzi w iberyjskiej układance? Zapraszam!

Hiszpanie szybko ochłoną po wczorajszym wielkim sukcesie, bo czekają ich jeszcze większe problemy gospodarcze niż te, z którymi borykali się do tej pory. Niedawno rynek obiegła wieść, że ministrowie eurostrefy zgodzili się przeznaczyć na dokapitalizowanie (czytaj: nacjonalizację, czyli scenariusz znany choćby z kryzysu nieruchomościowego w USA, ale i w europejskich państwach) hiszpańskich banków kwotą 100 mld euro. Uznano to za świetną wiadomość, jako że według "niezależnych audytorów" wystarczy w zupełności 62 mld euro. Problem polega na tym, że są to dopiero wstępne szacunki, a skala hiszpańskich problemów raczej będzie się powiększać, niż zmniejszać. Wygląda bowiem na to, że ceny nieruchomości w Hiszpanii nie znalazły jeszcze dna. Jeszcze w maju 2011 r. dynamika spadków cen nieruchomości wynosiła 5,9%. W maju 2012 r. - już 11,1%.

ceny nieruchomości w Hiszpanii, ujęcie bezwzględne (wartości indeksu). Źródło: tinsa.es

ceny nieruchomości w Hiszpanii, ujęcie r/r. Źródło: tinsa.es
Uważni czytelnicy bloga pamiętają, że jeszcze w maju JP Morgan ostrzegał, że sama Bankia (największy kredytodawca w Hiszpanii) ma około 36 mld euro "problematycznych aktywów".


Wyniki pogłębionego audytu banków hiszpańskich poznamy 31 lipca, a więcej konkretów w sprawie pomocy eurogrupy 9 lipca. Tymczasem już dziś znamy reakcję rynków na hiszpańskie problemy, którą odzwierciedlają rentowności madryckich papierów rządowych. Poniżej - wyniki ostatnich aukcji.

Zapadalność
Obecna rentowność
Poprzednia rentowność
5 lat
6,072%
4,960%
3 lata
5,547%
4,876%
2 lata
4,706%
2,069%
6 miesięcy
3,327%
1,737%
3 miesiące
2,362%
0,846%

I jeszcze rzut oka na wykres z rynku wtórnego:

źródło: bloomberg.com
Już teraz koszty obsługi długu rosną w tempie zastraszającym, stawiającym wypłacalność państwa pod znakiem zapytania. I bez tego Hiszpanom niełatwo jest spiąć budżet, a te zmiany każą przypuszczać ponadto, że niezbędne będą dalsze cięcia wydatków w celu zrównoważenia fiskalnego. To z kolei przełoży się na dłuższe wychodzenie z recesji, pogłębienie gigantycznego bezrobocia i coraz bardziej będzie przypominać scenariusz grecki... Zgoda z Krugmanem, przynajmniej w części dotyczącej tezy, że pompowanie gotówki do banków niewiele pomoże.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...