niedziela, 26 grudnia 2010

Dlaczego lubimy inwestować w banki?

Mógłbym oczywiście napisać o tym, że chiński Mikołaj przyniósł inwestorom rózgę w postaci podwyżki stóp procentowych, ale w końcu są jeszcze święta, więc dziś będzie o czymś bardziej optymistycznym...

Jeśli można ułożyć ranking najbardziej przewidywalnych papierów, to pewnie akcje banków zajęłyby wysoką pozycję. Wrażliwość banków na sytuację gospodarczą jest bardzo wysoka, są praktycznie odzwierciedleniem jej stanu. Wobec tego większość informacji makroekonomicznych ma bezpośrednie przełożenie na wycenę banków (wyniki finansowe). Banki idealnie nadają się więc na stosowanie strategii "kup i trzymaj". Istnieją oczywiście gospodarki, które w długim okresie się nie rozwijają (vide: Japonia), większość jednak, w tym i Polska rozwija się w mniejszym czy większym tempie. Trend spadkowy na wykresach cen akcji banków nie potrafi utrzymywać się zbyt długo, co widać na załączonym obrazku, będącym wykresem indeksu WIG-Banki:


Widzimy (nie licząc kryzysowego przełomu 08/09), że niezwykle rzadko zdarza się dwie czarne świeczki pod rząd (świeczki miesięczne). 

W kryzysie i przy spadających cenach papiery banków stanowią więc zwykle okazję inwestycyjną. Warto o tym pamiętać, jeśli w tym roku efekt stycznia nie pomoże i zwyciężą obawy o sytuację gospodarczą.

Każdy kto kiedyś przegrał trochę pieniędzy na FOREX'ie wie doskonale, na czym polega lewarowanie. Banki są grupą przedsiębiorstw o najwyższej dźwigni. To powoduje, że prognozy wyniku finansowego banku są obarczone sporym ryzykiem. Mają też one tendencję do przechodzenia z bardzo dużych strat, do bardzo dużych zysków, i odwrotnie. To powoduje nieefektywności w wycenach rynkowych i okazje do ich wykorzystywania. Analitycy fundamentalnie muszą więc traktować banki odmiennie niż pozostałe przedsiębiorstwa, choć nie zawsze tak czynią. Specyfika działalności bankowej (oprócz wysokiej dźwigni, również efekt skali) powoduje, że musimy stosować inną tolerancję dla poszczególnych wskaźników rynkowych.

Jeśli chodzi o analizę techniczną, to rzucającą się w oczy cechą banków jest "typowość". Żeby łatwiej zrozumieć, co mam na myśli (wybaczcie świąteczny styl i składnię :)), zobaczcie, jak łatwo dostrzec odwróconą formację głowy i ramion na tym wykresie PEKAO:


Pozdrowienia i Wesołych Świąt!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Czas na optymalizację podatkową...

... czyli dlaczego im później tym lepiej?

Takie stwierdzenie może na pierwszy rzut oka wydawać się dziwne, ale jeśli rozmawiamy o płaceniu podatków, to pewnie większość zgodzi się, że tak jest. Może niektórzy wolą zapłacić już teraz, i mieć z głowy, szczególnie gdy kwota jest niewielka. Generalnie jednak, ze względu na wartość pieniądza w czasie, opóźnienie płatności (w tym podatkowej) przynosi nam wymierne korzyści.

Koniec roku to świetna okazja aby podpowiedzieć inwestorom co robić, aby płacić podatek jak najpóźniej. Nazywa się to optymalizacją podatkową, a sama idea jest prosta jak konstrukcja cepa - chodzi o to, aby w deklaracji podatkowej za 2010 rok wykazać jak najniższe dochody, a w skrajnych przypadkach stratę, którą będziemy mogli odpisywać sobie od zysków w przyszłych latach!

Przechodząc do sedna - w PIT będziemy uwzględniali tylko zamknięte transakcje. Prosty przykład pozwoli nam zrozumieć istotę sprawy:

* kupiliśmy 1 lipca akcje spółki X, które sprzedaliśmy (transakcja zamknięta) 1 września z zyskiem 2000 zł.
* 3 września kupiliśmy akcje spółki Z i akcje spółki Y, przy czym wciąż je mamy (jest grudzień). Pozycja na papierach Z przynosi nam 2000 zł straty, a pozycja na papierach Y 1000 zł zysku.

Jaki zysk osiągnie inwestor w roku 2010?

Poprawna odpowiedź, to nie 1000 zł (2000-2000+1000) tylko 2000 zł. Tak jak pisałem fiskusa interesują tylko inwestycje zamknięte. Możemy więc w prosty sposób go "nabrać" i wykazać zysk w wysokości 0 zł! (wtedy podatek wyniesie 0 zł, a nie 0,19*2000zł)

Wystarczy, że zamkniemy pozycję na papierach Z i zrealizujemy stratę w wysokości 2000zł. Co jeśli wcale nie chcemy zamykać tej pozycji? (bo w końcu kiedyś to wzrośnie, prawda :P ) Nic prostszego! Gdy tylko sprzedaliśmy akcje, odkupujemy je z powrotem.

I tutaj pojawia się zasadniczy problem. Pytanie, czy opłaca nam się ponosić koszty transakcyjne związane ze sprzedawaniem/kupowaniem tylko po to, aby odroczyć podatek? Odpowiedź nie musi być oczywista, zależy od oczekiwań co do inflacji, stopy podatku od zysków kapitałowych i naszych własnych preferencji. Pamiętajmy jednak, że taki rachunek ekonomiczny zawsze musimy przeprowadzić i nie warto stosować optymalizacji podatkowej "na ślepo"

pozdrawiam i Wesołych Świąt!

BW

czwartek, 9 grudnia 2010

Dlaczego to co płynne jest droższe?

Długo nie pisałem, za co serdecznie przepraszam. Dziękuję też za to, że mimo tego ruch na blogu nie zamarł zupełnie. Dziękuję też za to, że listopad był rekordowym miesiącem jeśli chodzi o wpływy z programu Google Adsense.

Na naszej giełdzie udało się zrealizować wariant 3 (optymistyczny), o którym pisałem tutaj, a wcześniej tutaj. Co dalej? Biorąc pod uwagę bardzo marne obroty przy kształtowaniu obecnych poziomów cenowych obstawiam podwójny szczyt i trzymam się poza rynkiem. Z drugiej strony argumentować można, że głębokość korekty w średnioterminowym trendzie wzrostowym była tak mała, że możliwe są nowe rekordy. Ale nie o tym dziś chciałem pisać...

Nie pisałem tak długo, bo miałem strasznie dużo roboty na uczelni. Nie przyszła góra do Mahometa... więc postanowiłem wleźć ze swoimi problemami na wydziale na tego bloga. Otóż piszę pracę na temat wpływu płynności na stopę zwrotu z akcji na GPW.

   
Główną hipotezą badawczą którą postawiłem jest teza, że płynność określonego papieru wartościowego jest jedną z determinant wysokości stopy zwrotu z inwestycji. W odniesieniu do pewnych klas aktywów jest to empirycznie oczywiste – obligacje skarbu państwa wygasające później mają wyższe oprocentowanie od tych wygasających wcześniej. Ponadto, te obligacje które posiadają wbudowaną opcję inwestorskiej sprzedaży mają obniżony kupon. Podobnie jest z lokatami bankowymi - co do zasady im dłuższy okres zapadalności tym wyższe odsetki.
W literaturze podkreśla się, że płynność jest jednym z podstawowych źródeł przychodu niektórych instytucji finansowych (różnice w płynności między inwestorami prywatnymi a pośrednikami czy instytucjonalnymi inwestorami. Ponadto, płynność na jednym rynku (np. obligacji) może wpływać na płynność na innym rynku (np. akcji) czyli występuje tzw. cross-market liquidity effect. Widzimy więc jak ważne dla rynku finansowego są próby zmierzenia premii za brak płynności, widoczne są też pierwsze, nasuwające się już problemy i trudności z tym związane.
Problem, który przed sobą postawiłem sprowadza się do zbadania, czy i w jaki sposób premia za brak płynności (illiquidity premium, czasem równoważnie używa się terminu liquidity premium) wpływa na stopę zwrotu z akcji na Warszawskiej GPW.

1) Odpowiadając na pytanie: „czy?” możemy sięgnąć do literatury, która zgodnie twierdzi, że efekt illiquidity premium jest obecny w każdej klasie aktywów. W rozważaniach teoretycznych sprowadza się to do rozszerzenia klasycycznego równania Fishera o wpływ liquidity premium.

Nie ma więc powodów do przypuszczania, że GPW jest wyjątkiem. Również i na niej występuje illiquidity premium.

2) W odpowiedzi na pytanie: „jak?” pomocny ma być właśnie model ekonometryczny. Będę badał ten wpływ poprzez regresję stopy zwrotu na miarę płynności, korzystając z oprogramowania firmy STATA. Jako, że występuje wiele miar płynności, będę próbował wykorzystywać jak najwięcej z nich a ostatecznie wybrać tą, która pozwoli na uzyskanie najbardziej precyzyjnych wyników estymacji. Ponieważ na stopę zwrotu wpływa niewątpliwie wiele innych czynników (takich jak stopa dywidendy, „jakość” przedsiębiorstwa itd.) również i one będę umieszczał w modelu.

A może Wy macie pomysły, jak udoskonalić mój model (zdradzę, że wstępne wyniki są niezadowalające - model jest więc łagodnie mówiąc niedoskonały)? Jakie zmienne uwzględnić i jak zdobyć dane?

Liczę na Waszą pomoc!
pozdrowienia

P.S Przepraszam za tak długiego posta, ale wrzucam jeszcze rozważania dotyczące porównania stóp zwrotu z poszczególnych indeksów za ostatnie 10 lat.


Widzimy na wykresie, że stopy zwrotu układają się zgodnie z kierunkiem spadku płynności R(WIG20)<R(MWIG40)<R(SWIG80). Zaskakujące jest natomiast zachowanie WIG – który jako indeks najbardziej szerokiego rynku znajduje się między WIG20 a SWIG80, w okolicach MWIG40. Wytłumaczenia mogą być trzy:
1)                          dla najbardziej niepłynnych spółek efekt illiquidity premium ulega zakrzywieniu, czyli z pozytywnego przechodzi w negatywny.
2)                          w przypadku najmniejszych spółek inne czynniki wpływają na stopę zwrotu w większym stopniu (zagrożenie upadłością, niepewność itd.) niż efekt illiquidity effect.
3)                          odczuwalny jest wpływ spółek z WIG20, które również wchodzą w skład WIG. Jako, że ich udział w WIG jest znaczny.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...