sobota, 21 kwietnia 2012

Na GPW wreszcie nieco ciekawiej, czyli niedźwiedzia beczka miodu i trochę dziegciu

Zawieszam na dłuższą chwilę pisanie o rynkach nieruchomości z dwóch powodów: po pierwsze, dane które już wcześniej zebrałem nieco się zdezaktualizowały (mało czasu, więc...). Po drugie, nieco oddalone w czasie wpisy o Niemcach i Polsce mogą być ciekawsze, pod względem porównania z danymi o Chinach i USA w nieco wcześniejszym okresie. Gdybyście mieli inne zdanie na ten temat, albo nie mogli się doczekać, dajcie znać w komentarzach :P

Dziś nieco bliżej przyjrzymy się trójkątowi na WIG20. Najpierw rzut oka na wykres.

opracowanie własne, wykres stooq.pl
Trójkąt widzą wszyscy i wszyscy jednoznacznie muszą go interpretować jako formację kontynuującą zniżkę sierpniową. Formacja jest już dojrzała do zrealizowania*. Przeciwko bykom świadczą również:

1) inna, mniejsza formacja - wąski kanał spadkowy. Oznacza, że jeżeli kupujący marzą o ataku na 2375, to najpierw musza poradzić sobie z 2250, czyli górnym ograniczeniem rzeczonego kanału, którego byki nie mogą sforsować od I połowy lutego, mimo silnego rynku amerykańskiego (permanentne wzrosty na S&P500 w okresie luty-kwiecień.
opracowanie własne, wykres: stooq.pl
2) trend spadkowy na WIG20 potwierdza w pełni RSI, który respektuje własną linię oporu.
3) nie ma mowy o jakimś skrajnym wykupieniu rynku, szybkie oscylatory, takie jak stochastic (STS) nie znajdują się nawet w strefie wyprzedania.
4) gracze z rynku pieniężnego wskazują, że analiza przepływów (flows) z zagranicy wskazuje na duże pozycje krótkie (short) na parach złotowych (a więc w I kwartale zagranica kupowała złotówki). Kto ma pociągnąć zwyżkę jeśli nie zagranica (bo przecież nie poobijane reformami OFE), która już,co miała kupić w Warszawie, to kupiła...

Sytuacja na rynku nigdy nie jest jednak całkowicie klarowna - i tym razem również jest parę solidnych łyżek dziegciu w beczce miodu:

1) Z tym trójkątem, nie wszystko jest, jak należy. Modelowo, wolumen powinien się zmniejszać w miarę zwężania a wzrosnąć gwałtownie w momencie wybicia, tymczasem w naszym przypadku wyraźnie wzrósł już w połowie marca, kiedy do strefy wsparcia WIG20 miał jeszcze około 150 punktów.
2) Formacja trójkąta ma całkiem spory potencjał spadkowy (co najmniej podstawa trójkąta, czyli jakieś 480 pkt, inni powiedzą - że tyle, co spadek sierpniowy, a więc znacznie, znacznie więcej). To dość znaczący spadek, i  nie wydaje mi się, żeby był do zrealizowania bez wsparcia niedźwiedzi z zachodu. Tymczasem sytuacja na S&P500 i DAX nie jest z pewnością tak zła, jak na WIG20, choć i tutaj, można spekulować (ale nic więcej!) o narysowaniu negatywnych formacji RGR...
opracowanie własne, wykres stooq.pl
3) wszyscy są pesymistami, odżywają problemy Hiszpanii i Włoch, a trójkąt na WIG20 jest tak wyraźny, że wszyscy go widzą i się go boją. Z kontrariańskiego punktu widzenia - to idealny moment na odwrócienie trendu.
4) optymistą można być również z tego powodu, że coraz więcej osób lubi profil Wykresologii na facebook'u :) Może i Ty dołączysz?


__________________
* do wybicia z trójkąta często dochodzi w okolicach 1/2 - 3/4 jego wysokości. 

środa, 18 kwietnia 2012

KIlka słów o nieefektywnościach na rynku

Zróbmy sobie przerwę od analizowania rynków nieruchomości i zastanówmy się nad pewnym zjawiskiem, dlaczego rynkowe wyceny aktywów często tak mocno odbiegają od rzeczywistości. Na blogu, była już poruszana kwestia astronomicznej wyceny Facebook'a. Dziś przyjrzymy się innym, ciekawym przykładom, które stawiają pod znakiem zapytania twierdzenia o efektywności rynku.

1) zaczynamy znów od dziecka Marka Zuckerberga, ale tym razem to nie Facebook był wycenianym, lecz wyceniającym. Parę dni temu gruchnęła elektryzująca informacja o największym w historii przejęciu portalu - transakcji wchłonięcia Instagram opiewającej na, bagatela, 1 mld dolarów. Nic dziwnego, że właściciel w świetnym humorze...


Problem polega na tym, że Instagram, będący de facto aplikacją mobilną, z dodatkiem portalu społecznościowego (serio, coś takiego może być warte miliard dolarów?), która polega na możliwości obróbki zdjęcia zrobionego swoim iPhonem i szybkiemu wrzuceniu tak powstałego dzieła do sieci, jeszcze całkiem niedawno był wyceniany na góra 500 milionów $. Co ciekawe, cała transakcja została dograna podobno w 48 godzin (sic!), a więc bez żadnego due dilligence, chyba tylko na podstawie liczby użytkowników (30 milionów, a więc za każdego Facebook zapłacił 33,33 dolara!).

Najprawdopodobniej wygląda to tak: Zuckerbergowi spodobała się zabawka, to ją kupił, oferta ze 100% premią w stosunku do wyceny rynkowej, z pewnością była nie do odrzucenia...


Dla nas, inwestorów, jest to cenna lekcja, że o wartości danej akcji może decydować sentyment jednej osoby. Pamiętajmy, że mówimy tutaj o zysku 100% w tydzień, a więc w przybliżeniu 5200% per annum. Nawet zwycięzcy forexowych konkursów nie pogardziliby takim pieniądzem.

Że zdarza się raz na milion? Prawda, ale to i tak często. Przekonali się o tym z pewnością akcjonariusze BGŻ

stooq.pl
 Po ogłoszeniu wezwania na 100% znajdujących się w obrocie akcji spółki, kurs wzrósł o ponad 50%. To gigantyczna premia rynkowa, bardzo rzadko spotykana. Rabobank jest widocznie zdeterminowany na zakup wszystkich akcji BGŻ*, więc zaoferował tyle, że akcjonariusze nie mają się nad czym zastanawiać. Da się na GPW zarobić 50% w jeden dzień? Da! :)


__________________
* nie byłbym sobą, nie wietrząc jakiegoś podstępu. W końcu Rabobank ma już 60% akcji BGŻ, a więc po ogłoszeniu wezwania jego akcje zyskały na wartości jakieś 600 milionów złotych...

czwartek, 5 kwietnia 2012

Światem rządzą deweloperzy (część 2: USA)

W poprzedniej notce bardzo pobieżnie przyjrzeliśmy się sytuacji na rynku nieruchomości w Chinach, jednocześnie zapowiadając cały cykl wpisów "deweloperskich". Dziś nieco o rynku amerykańskim, a więc drugim biegunie światowej gospodarki. USA znajdują się w zupełnie innej fazie kryzysu deweloperskiego.

Na początku kilka słów o tym, co obecnie dzieje się w amerykańskiej gospodarce.Tamtejsi ekonomiści za bardzo nie wiedzą jak zdefiniować to, co się tam dzieje. Z jednej strony mamy do czynienia z ożywieniem, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że kryzys rozpoczął się dobre 4 lata temu. Z drugiej strony słychać silne głosy, że jest to "najgorsze ożywienie gospodarcze w historii", i że Ameryka, bez dalszego sztucznego wspomagania (czy to operacją Twist 2, czy QE 3*), nie zacznie normalnie (tj. bardziej dynamicznie) odreagowywać głębokiego kryzysu. Czynnikiem hamującym wzrost są: słaba sytuacja partnerów gospodarczych Ameryki (kryzys globalny) która wciąż wywołuje presję na wzrost dolara, i przede wszystkim gigantyczne zadłużenie USA...

pb.pl
Jak na tym tle wygląda sytuacja na rynku nieruchomości? Spójrzmy na trzy wykresy, przedstawiające kolejno: ceny nieruchomości w ujęciu nominalnym, realnym i tzw. Price-to-Rent Ratio (czyli współczynniku, który mierzy stosunek kosztów wynikających z kupna mieszkania względem kosztów wynajmowania go przez całe życie):

Ceny mieszkań w USA w ujęciu nominalnym (źródło: calculatedriskblog.com)
Ceny mieszkań w USA w ujęciu realnym (źródło: calculatedriskblog.com) 
Price-to-Rent Ratio (źródło: calculatedriskblog.com)
Na niebiesko zaznaczono okresy recesji.

Wnioski:
1) Ceny w ujęciu nominalnym są na poziomie porównywalny z cenami z połowy pierwszej dekady XXI wieku.
2) Ceny realne spadły jeszcze niżej - do poziomu z przełomu wieków.
3) Price-to-Rent Ratio wciąż spada, i jest coraz bliżej poziomu 1,0.

Wykresy nie dają wielkich nadziei na ożywienie rynku nieruchomości, który w przeszłości był ważnym składnikiem pokryzysowego wzrostu gospodarczego. Co ciekawe, wciąż spadający wskaźnik P-t-R, zmierza do poziomu 1,0 a teoretycznie nie powinien go przebić (od góry) na efektywnym rynku, z jednego bardzo prostego powodu: z posiadaniem własnego mieszkania łączy się wiele pozafinansowych korzyści, a więc w sytuacji, gdy koszt finansowy kupna i wynajmu mieszkania jest taki sam, konsumenci zawsze chętniej będą kupować mieszkanie niż wynajmować je.

Historia pokazuje jednak, że wskaźnik P-t-R może utrzymywać się na poziomie niewiele wyższym niż 1,0 przez długi czas. Bliskość tego poziomu nie oznacza więc pewności co do rychłego odbicia się cen. Co więcej, ceny mieszkań mogą spadać dalej w najlepsze przy jednoczesnym spadku cen wynajmu. Taki scenariusz jest nawet bardziej prawdopodobny, z uwagi na czynniki zwiększające podaż (zbliżająca się druga fala masowych przejęć niespłacanych hipotek przez banki - [link 1] [link 2]).

Podsumowując, rynek nieruchomości w USA, choć jest już 4 lata od rozpoczęciu kryzysu, wcale nie wydaje się być bliższy powrotu do prosperity. To z kolei na pewno odbije się na "jakości" wzrostu gospodarczego i jego trwałości.
 
p.s. Inne części cyklu o rynkach nieruchomości:
1. Chiny
za jakiś czas nowy wpis z cyklu - tym razem o Niemczech

p.p.s. zachęcam do polubienia Wykresologii na facebook'u :) stay tuned
_____________
* Na marginesie warto zauważyć, że w najbliższym czasie możemy mieć do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której giełdy będą reagowały negatywnie na pozytywne informacje z gospodarki USA, gdyż w znaczący sposób zmniejszyłyby one prawdopodobieństwo programu QE3!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...