Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bailout. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bailout. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 marca 2013

Cypr, czyli jak przekonań kogoś, że białe jest czarne

To już kolejny wpis dotyczący sytuacji na Cyprze. Zapyta ktoś: "Co to ma wspólnego z inwestowaniem tu, nad Wisłą?". Otóż bardzo dużo. Po pierwsze, sytuacja na Cyprze wyznacza kierunek giełdom w całej Europie (a także w USA), również w Warszawie, po drugie, znacznie ważniejsze, mam dziwne przeczucie, że obserwacja wykorzystywanych technik na Cyprze może przydać się w najbliższej przyszłości również w innych państwach Europy...

Poniższy wykres pozwala łatwo złapać kontekst wydarzeń na Cyprze. Dane są oficjalne - to znaczy, że np. rosyjskie pieniądze ulokowane przez cypryjskie wehikuły inwestycyjne (znane również w Polsce) są klasyfikowane jako depozyty cypryjskie. Źródło: The Economist.


Źródło: The Economist, który powołuje się na cypryjski bank centralny


Przechodząc do meritum. Jak już pisałem w poprzednim wpisie, pierwszą propozycją rozwiązania problemu niewypłacalności było użycie prywatnych pieniędzy "zwykłych" deponentów. Tak więc każdy deponent miał oddać swoją część bankom, tak aby te uniknęły bankructwa. Pomysł ten wywołał zdecydowaną falę krytyki nie tylko w samym Cyprze, gdzie odbyły się żywiołowe manifestacje, ale także w innych państwach, w tym w Polsce, gdize wrzał głównie Internet.
Pomysł szybko wycofano, bo nie zgodził się na niego cypryjski Parlament. Alternatywny plan zaakceptowano 25 marca. Zakłada on likwidację banku Laiki (drugiego co do wielkości banku komercyjnego na Cyprze), którego koszty poniosą jego akcjonariusze oraz deponenci, co prawda nie "zwykli", bo tylko ci, których depozyty przekraczają 100 000 euro. Głębokiej restrukturyzacji poddany zostanie natomiast największy cypryjski bank - Bank of Cyprus, gdzie zapłacą również deponenci którzy ulokowali więcej niż 100 000 euro.

Propozycja ta oburzenia ulicy już nie wywołała. Po części dlatego, że zapłacą tylko bogaci i tylko wybrani, a po części dlatego, że plan wydaje się mniej rygorystyczny niż pierwotna propozycja.
Tymczasem zwróćmy uwagę, że zmieniło się de facto tylko to, że zamiast solidarnego rozłożenia kosztów na wszystkich deponentów, zapłacą wybrani (dyskrecjonalnie!) akcjonariusze i deponenci. Dlaczego mają zapłacić deponenci Laiki, ale nie innych banków? Obie propozycje zakładały pogwałcenie prawa własności, ale tylko ta druga (rzekomo lepsza) gwałci tak jaskrawo zasadę równości...

środa, 20 marca 2013

Garść cytatów dotyczących cypryjskiego bailout'u

Mój stosunek do kolejnych aktów cypryjskiego dramatu nieznacznie tylko się zmienił od niedzieli, kiedy świat obiegła informacja, że posiadacze depozytów w cypryjskich bankach zostaną "ostrzyżeni" o 6,5% (dla depozytów <100 tys. euro) i 9,9% (dla depozytów przekraczających tą kwotę)*. Napisałem wtedy na facebook'u: "Od rana wielka dyskusja w Internecie - kradzież, złodzieje, jawne bezprawie. Za to wykupywanie złych długów cypryjskich banków przez niemieckich podatników (też przymusowo), kradzieżą nie jest? Większość depozytów w cypryjskich bankach to wyprane pieniądze Rosjan. Ja tam się cieszę, że nie musimy ich wspierać za pośrednictwem Brukseli". Ze słów tych się nie wycofuję, choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że cała akcja była tylko prowokacją Brukseli pomyślaną w celu skłonienia Cypru do dobrowolnego wyjścia ze strefy euro. Oczywiste było bowiem, że parlament w Nikozji propozycji "nie do odrzucenia" nie przyjmie (za uchwałą nakładającą podatek opowiedziało się 0, słownie "zero" deputowanych). 

Strategia "wypchnięcia" Cypru ze strefy euro przypomina działania podejmowane wobec Grecji. Nie tylko to zresztą świadczy o podobieństwie sytuacji obu krajów.Zasadniczą różnicą jest natomiast fakt, że zamieszanie na Cyprze to klasyczny kryzys bankowy, wynikający z nadmiernego udziału banków w PKB państwa i wielokrotnie wyższej od niego sumy bilansowej tych banków. To z kolei przypomina kryzys islandzki.

Rynki finansowe na doniesienia z Cypru zareagowały nerwowo, z powodu obaw o możliwe rozlanie się paniki bankowej, a także potencjalnej implemnentacji podobnych rozwiązań w innych krajach Unii, w szczególności tych z basenu Morza Śródziemnego. Obawy te uważam za przedwczesne, co potwierdza mała głębokość spadków na europejskich giełdach. Nieco bardziej skomplikowana sytuacja może być na parkiecie moskiewskim.

Niestety nie mam czasu na dokładniejszą analizę cypryjskiego bailout'u, a szkoda. Ograniczę się więc zatem do przedstawienia kilku najciekawszych moim zdaniem cytatów:

"Nie pozwolimy by pieniądze niemieckich podatników ubezpieczały pieniądze rosyjskiej szarej strefy zdeponowane w cypryjskich bankach" rzecznik niemieckiej partii Socjaldemokratycznej

"If Cyprus becomes disorderly insolvent, it is very likely that would lead to it exiting the eurozone." Olli Rehn - Unijny komisarz ds. gospodarczych

Taka praktyka, niestety, znana była dobrze w radzieckich czasach, ale tym razem mamy do czynienia z członkiem Unii Europejskiej. Będziemy musieli wyciągnąć określone wnioski z tej sytuacji, będziemy domagać się konsultacji i będziemy proponować też korekty" - Dmitrij Miedwiediew, premier Rosji

Nie wiem, co się teraz stanie ale bardzo się cieszę, że tak się stało. Jestem przekonana, że znajdziemy wyjście z tej sytuacji. Rosja na pewno nam pomoże - Marina Charalambous, Cypryjka protestująca pod parlamentem w Nikozji

 
____________________
* "rekompensatą", raczej iluzoryczną, miałyby być udziały w bankach w których zdeponowano pieniądze. Banki cypryjskie są jednak niezwykle tanie, a płynność rynku akcyjnego jest słaba.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Problemy Hiszpanii, problemy hiszpańskich banków

Przypominam, że to już drugi wpis który ściśle dotyczy hiszpańskiego rynku, poprzedni, z 10 maja zapowiadał konieczność dokapitalizowania hiszpańskich banków kredytujących rynek nieruchomości [Hiszpania: czekamy na bailouty], dziś jest to już rzeczywistością. Jakie są implikacje dla inwestorów i o co chodzi w iberyjskiej układance? Zapraszam!

Hiszpanie szybko ochłoną po wczorajszym wielkim sukcesie, bo czekają ich jeszcze większe problemy gospodarcze niż te, z którymi borykali się do tej pory. Niedawno rynek obiegła wieść, że ministrowie eurostrefy zgodzili się przeznaczyć na dokapitalizowanie (czytaj: nacjonalizację, czyli scenariusz znany choćby z kryzysu nieruchomościowego w USA, ale i w europejskich państwach) hiszpańskich banków kwotą 100 mld euro. Uznano to za świetną wiadomość, jako że według "niezależnych audytorów" wystarczy w zupełności 62 mld euro. Problem polega na tym, że są to dopiero wstępne szacunki, a skala hiszpańskich problemów raczej będzie się powiększać, niż zmniejszać. Wygląda bowiem na to, że ceny nieruchomości w Hiszpanii nie znalazły jeszcze dna. Jeszcze w maju 2011 r. dynamika spadków cen nieruchomości wynosiła 5,9%. W maju 2012 r. - już 11,1%.

ceny nieruchomości w Hiszpanii, ujęcie bezwzględne (wartości indeksu). Źródło: tinsa.es

ceny nieruchomości w Hiszpanii, ujęcie r/r. Źródło: tinsa.es
Uważni czytelnicy bloga pamiętają, że jeszcze w maju JP Morgan ostrzegał, że sama Bankia (największy kredytodawca w Hiszpanii) ma około 36 mld euro "problematycznych aktywów".


Wyniki pogłębionego audytu banków hiszpańskich poznamy 31 lipca, a więcej konkretów w sprawie pomocy eurogrupy 9 lipca. Tymczasem już dziś znamy reakcję rynków na hiszpańskie problemy, którą odzwierciedlają rentowności madryckich papierów rządowych. Poniżej - wyniki ostatnich aukcji.

Zapadalność
Obecna rentowność
Poprzednia rentowność
5 lat
6,072%
4,960%
3 lata
5,547%
4,876%
2 lata
4,706%
2,069%
6 miesięcy
3,327%
1,737%
3 miesiące
2,362%
0,846%

I jeszcze rzut oka na wykres z rynku wtórnego:

źródło: bloomberg.com
Już teraz koszty obsługi długu rosną w tempie zastraszającym, stawiającym wypłacalność państwa pod znakiem zapytania. I bez tego Hiszpanom niełatwo jest spiąć budżet, a te zmiany każą przypuszczać ponadto, że niezbędne będą dalsze cięcia wydatków w celu zrównoważenia fiskalnego. To z kolei przełoży się na dłuższe wychodzenie z recesji, pogłębienie gigantycznego bezrobocia i coraz bardziej będzie przypominać scenariusz grecki... Zgoda z Krugmanem, przynajmniej w części dotyczącej tezy, że pompowanie gotówki do banków niewiele pomoże.

piątek, 24 czerwca 2011

Grecja - gracze i interesy

Rynki finansowe od kilku tygodni w napięciu czekają na doniesienia z Grecji gdzie po raz kolejny dyskutowany jest scenariusz "bankructwa". Choć dyskusyjne jest, czy państwo w ogóle może zbankrutować i co to tak naprawdę oznacza*. W tym czasie warto przyjrzeć się bliżej poszczególnym grupom interesów uczestniczącym w tej ciekawej rozgrywce.

Grecja (rząd)

Jak by tu zachować twarz w takim stopniu, aby w przyszłości znów móc pożyczać? Oto problem greckiego rządu. No i jeszcze jeden - jak daleko posunąć się w oszczędnościach, żeby zaakceptował to Parlament i ulica? Jest jeszcze problem utraty suwerenności - choć to bardziej hasło polityczne niż ekonomiczne i podejrzewam, że jej utrata w zamian za ratunek tonącej łodzi, jest i tak niską ceną, jaką przyjdzie zapłacić Grecji za ten bałagan.

Grecja (obywatele)

Wiadomo - jeśli można jeść za darmo, to po co pracować?


Problem jest jednak nieco głębszy - prostemu Grekowi naprawdę trudno zrozumieć, że skoro przez tyle lat państwo fundowało darmochę, to dlaczego nagle teraz ma się to skończyć? No i co ze sobą zrobić w sytuacji, gdy cała rodzina utrzymywała się z emerytury dziadka, który umarł 15 lat temu? Do pracy za bardzo nie mogą pójść, nawet jeśli, jakimś cudem, by chcieli - bo pracy zwyczajnie nie ma w gospodarce pogrążonej w recesji. Zamieszki więc są naturalne.

Budżety państw (Niemcy, Polska)

Ktoś musi za greckie długi zapłacić, a skoro Grecy nie mają pieniędzy - zrobią to inne państwa. W tej grupie trzeba dokonać rozróżnienia na duże (taki jak Niemcy) i małe (takie jak np. Polska) budżety. Ci pierwsi przede wszystkim chcą ograniczyć pakiet pomocowy do niezbędnego minimum przy zachowaniu stabilności własnego systemu finansowego. Zależy im również na takim oddziaływaniu na rząd Grecji, aby dać innym państwom przykład, że nieodpowiedzialne i oszukańcze praktyki będą ukarane, a nie nagrodzone. Prawdziwym problemem nie jest bowiem Grecja, której znaczenie jest marginalne, ale inne państwa z grupy PIIGS - przede wszystkim Hiszpania a także Włochy. To tam trzeba prawdziwych reform i to jest najważniejsza sprawa, bo Grecja i tak jest już skazana na upadek...


Druga grupa państw, które mogą partycypować w planie restytucyjnym (bo tak chyba można go nazywać) ma trochę inne interesy. Jak z rozbrajającą szczerością przyznał ostatnio premier Tusk, tylko patrzeć, a takie kraje jak Polska też mogą mieć problemy fiskalne. Wtedy zwrócimy się z podaniem o pomoc finansową i uzasadnieniem, że my tez pomagaliśmy w trudnych chwilach. Ta grupa państw jest więc nie tyle za restrukturyzacją systemu finansowego Grecji, co za utrzymaniem jej przy życiu.

Organizacje międzynarodowe (Unia Europejska, MFW)

Co ważne, interesy Unii nie są zbieżne z interesami państw członkowskich. Już wcześniej widzieliśmy że w ich gronie występują konflikty interesów. Sama Unia ma jeszcze inne potrzeby. Dla niej centralnym problemem w całej tej awanturze jest spójność systemu walutowego euro. Wspólna waluta była od początku projektem politycznym i to właśnie ona w dużym stopniu napędzała integrację gospodarczą państw. Euro nie jest potrzebne ani Niemcom, ani Grekom, ale Unii jest niezbędne jak powietrze. Dlatego problem wystąpienia/wyrzucenia Aten z unii walutowej jest kluczowy dla Brukseli.

W tej grupie mamy też takie instytucje jak MFW. Organizacja ta z pewnością chciałaby zapłacić Grecji jak najmniej, ale dla niej najważniejsza jest naprawa systemu finansowego tego kraju. MFW powstał po to, aby gasić wybuchające tu i ówdzie pożary, a więc złapanie podpalacza też leży w jej interesie.

Międzynarodowa finansjera

To chyba najciekawsza grupa interesów w greckiej układance. Banki i inne instytucje finansowe bronią się jak mogą przed partycypacją w ratowaniu Grecji, co proponuje kanclerz Merkel. To oczywiste - dla nich problemy Grecji to okazja do zarobku. Kupowali greckie obligacje nie dlatego, że wierzyli Atenom, ale dlatego, że ich rentowność była olbrzymia. Innymi słowy: akceptowali, albo nawet spodziewali się bankructwa Grecji, ale kupowali jej obligacje licząc, że jej długi, a ich kupony, zapłacą po raz kolejny inne państwa z Niemcami na czele.


Można oczywiście szermować hasłami, że to właśnie podbijanie rentowności obligacji greckich przez spekulantów było bezpośrednią przyczyną upadku Grecji. Spekulanci jednak nie robili tego przypadkowo - to tragiczne podstawy systemu finansowego Aten były po temu pretekstem i to właśnie Grecja powinna ponieść odpowiedzialność za lekkomyślność.


___________________
* Z pewnością nie można porównywać upadku państwa do upadku przedsiębiorstwa. Nie istnieje (jeszcze?) urząd międzynarodowego komornika...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...