wtorek, 30 listopada 2010

Ostrożnie z giełdą

Ponieważ na międzynarodowych i krajowym rynku kapitałowym jest bardzo ciekawie, znowu będzie kilka słów o bieżącej sytuacji rynkowej.

Bardzo interesujące są doniesienia o wydarzeniach w Irlandii i Portugalii. Dziwne nieco, że dzieje się to w warunkach świetnego wzrostu gospodarczego w Niemczech. Moim zdaniem, Portugalia nie będzie potrzebowała pomocy EU i MFW. Co nie znaczy, że jej nie dostanie. Portugalia właśnie uchwaliła dość restrykcyjny budżet redukujący znacznie deficyt budżetowy, a nawet jej obecna sytuacja jest inna niż ta w Irlandii czy Grecji sprzed kilku miesięcy. Największym problemem  mogą być jednak inwestorzy grający na osłabienie euro i zwiększeniu spreadu między portugalskimi (hiszpańskimi, włoskimi) obligacjami a tymi emitowanymi przez Berlin. Ciekawe, że w obu przypadkach ujawniają się interesy Niemiec - które jako gigantyczny eksporter bardzo cieszą się z osłabienia wspólnej waluty, a i chętnie widziałyby outsiderów z PIIGS z założonym kagańcem fiskalnym przez Unię i MFW...

Ale dość polityki :) Zobaczmy co dzieje się na naszym podwórku. Złoty jest jedną z najsłabszych walut świata absolutnie bez naszej winy. Chodzi o globalny wzrost awersji do ryzyka, a że złotówka w ostatnich miesiącach radziła sobie bardzo dobrze, naturalne jest, że to właśnie z naszego rynku uciekają inwestorzy. To negatywnie wpływa na sytuację na GPW.
Tymczasem, nieprzypadkowo jesteśmy bombardowani informacjami o przyszłorocznym wzroście gospodarczym, który ma nas plasować w czołówce Unii. Niczego to jednak w kontekście rynków finansowych nie zmieni. Wszystko to może popsuć nam końcówkę roku, więc trzeba bardzo ostrożnie poczynać sobie z długimi pozycjami na rynku.

Pamiętacie sytuację, którą przedstawiałem 9 dni temu?



A oto jak rozwinęła się sytuacja:

czerwona, pionowa linia zaznacza miejsce, które było przedstawione na poprzednim (górnym) wykresie. Widzimy, że zrealizowała się "część wspólna" dotycząca wszystkich trzech scenariuszy. Teraz możemy:
1) zejść jeszcze niżej, w okolice 50% zniesienia Fibo
2) Ukształtować prawe ramię RGR i zejść pod 2500, jak wynika z minimalnego zasięgu formacji.
3) Zaatakować szczyty korzystając z rajdu św. Mikołaja.

Najwięcej zależy od zagranicy i "obaw o strefę euro" czyli od decyzji wielkich graczy. Widać, że rynek na to czeka, handlując na bardzo niskich obrotach. To jest pewnym optymistycznym akcentem, bo jeśli kształtuje się dołek, to niskie obroty dobrze świadczą o możliwościach wzrostu. Pociechą jest też dwukrotna (wczoraj i w piątek) obrona poziomu 2600-2610.
Tylko czy rynek ma siłę rosnąć w tak niekorzystnej sytuacji makro? Z pewnością może pociągnąć pod 2700, bo to nie taki duży wzrost, w zasadzie korekta spadków. Dlatego zgodnie z taktyką przedstawioną w poprzednim wpisie, zwiększyłem zaangażowanie w akcje przy poziomach 2610. Jednak wciąż pozostaję dużą częścią pieniędzy poza rynkiem - ryzyko spore, a jeśli mamy ryzykować dla wzrostów tylko w okolice 2700, to współczynnik potential profit/risk jest niski...

Radzę więc trzymać rękę na pulsie. Ustawienie stop loss'a nie powinno być trudne - prponuję nieco poniżej 2600 (zależy od przyjętego filtra np. 2-3%)

piątek, 26 listopada 2010

Dlaczego "stopy" są tak ważne? Część 1: Co to jest stop loss?

Być może są wśród Was również tacy którzy zapytają najpierw: Co to w ogóle jest ten "stop"? Dla tych będzie poświęcony następny akapit* niniejszy wpis. Pozostali niech go przeskoczą i od razu zapraszam do drugiej części :)

Warunki na giełdzie zmieniają się z sekundy na sekundę. Po pierwsze nie jesteśmy w stanie tak szybko reagować na tą zmieniającą się sytuację. Powody są proste - zanim klikniemy myszką i zlecenie przemieli się przez system transakcyjny i trafi na giełdę, cena może nam już "uciec". Po drugie, ważniejsze, nie możemy siedzieć po 8 (GPW) lub 24 (FOREX) godzin dziennie przed komputerem! Zresztą wiemy dobrze, że notowania potrafią się zmienić drastycznie szybko, na przykład w 5 minut, gdy my odeszliśmy od monitora zrobić sobie kanapkę albo zalać herbatę. Wracamy, a tu nasza pozycja przynosi już 10% straty i strata ta ciągle rośnie. Myślimy sobie wtedy: gdybym był tutaj przez te 5 minut, na pewno sprzedałbym akcje gdy tylko spadłyby 5%, bo wtedy przewidziałbym dalszy spadek. Od tego właśnie są stopy. Ta potoczna nazwa ("stop") wzięła się od angielskiego terminu stop loss. Oczywiście, jak większość terminów finansowych trudno byłoby go przetłumaczyć tak, aby polska nazwa się przyjęła i była w miarę "ludzka". Dlatego używamy tego wygibasa językowego. Mniejsza o to. Zlecenie typu stop loss każe domu maklerskiemu sprzedać nasze akcje gdy tylko cena poprzedniej transakcji była równa lub niższa cenie którą określamy jako cenę stop. To pozwala nam ucinać pozycję natychmiast gdy tylko kurs spadnie poniżej jakiegoś ważnego wsparcia.


W tym przykładzie wystawiłem zlecenie stop na posiadane już papiery PEKAO. Zlecenie to oznacza, że sprzedam PEO po każdej cenie (PKC) (można zmienić typ limitu i ustawić dowolną cenę wykonania, ale wtedy nie mamy pewności, że zlecenie zostanie zrealizowane) jeśli tylko kurs będzie niższy niż 170 zł lub równy tej wartości.

Oczywiście, można wystawiać zlecenia "odwrotne". Takie zlecenie (reversed stop) polega na kupnie akcji których jeszcze nie posiadamy jak tylko kurs przewyższy lub zrówna się z określonym przez nas poziomem. W praktyce oznacza to, że możemy otworzyć pozycję na przykład po wybiciu ważnego oporu, ale nie wcześniej, gdy dalsze wzrosty są jeszcze przez ten opór zagrożone.

Istnieją jeszcze inne odmiany "stopów". Na rynku FOREX nazywa się je zleceniami typu take profit. Są one w istocie takie same, jak te przedstawione w akapicie wyżej, tzn. dotyczą sprzedaży pozycji gdy tylko kurs wzrośnie ponad określoną wartość. Różnica polega na tym, że w przypadku take profit już posiadamy dany instrument, a take profit ma nam zagwarantować określony poziom zysku na transakcji. Łatwiej będzie to zaobserwować na przykładzie: 


Weszliśmy w pozycję na poziomie zaznaczonym na zielono. Następnie (lub w tym samym momencie) wystawiliśmy zlecenie take profit na poziomie czerwonym. Pozycja automatycznie zamknęła się, gdy tylko kurs "dotknął" tego poziomu. Potem, jak widzimy eurodolar spadł do poziomu dużo niższego niż czerwona linia, a nawet niżej od zielonej. Korzyści z take profit są oczywiste.

Oczywiście na GPW (w przypadku akcji) nie ma możliwości stosowania takich zleceń, bo taki sam efekt można uzyskać wystawiając najzwyklejsze zlecenie z ceną wykonania równą "take profit". Na rynku terminowym i walutowym jest inaczej, ponieważ wyjście z pozycji polega na zajęciu pozycji odwrotnej, a nie zbyciu instrumentu.


Stopy kroczące

Nazwa kojarzy się ze średnimi kroczącymi, ale niewiele ma z nimi wspólnego. Stopy kroczące nie są możliwe w wielu polskich domach maklerskich. W XTB aby ich używać trzeba być cały czas zalogowanym do systemu transakcyjnego (sic!). Ostatnio stopy kroczące udostępniło ING. Najkrócej: stop kroczący polega na tym, że jest on automatycznie podnoszony, gdy cena akcji pnie się zdecydowanie w górę. Dzięki temu różnica miedzy poziomem cen a poziomem zlecenia stop jest względnie stały.

O stop loss'ach część 2 czytaj tutaj
____________
* No tak, miał być tylko jeden akapit o tym i oczywiście się rozpisałem. Wpis właściwy (II część) będzie potem :) Przepraszam za te banały bardziej zaawansowanych czytelników.

niedziela, 21 listopada 2010

3 scenariusze dla WIG20 i GPW

Nareszcie trwa długo oczekiwana przeze mnie korekta. Ona przyniesie dobre okazje do zajęcia długiej pozycji, a jej głębokość pokaże nam prawdziwą siłę obecnego trendu wzrostowego.
Obecnie trudno rekomendować kupno jakiejkolwiek spółki, bo kluczowe są wydarzenia na głównym parkiecie (WIG 20). Możliwe jednak, że już w tym tygodniu (drugiej połowie) korekta się wypełni. Proponuję rzut oka na wykres WIG20, zakres 6 miesięcy, świeca dzienna:


Widzę 3 możliwe scenariusze

1) Głębszy spadek, do poziomu około 50% zniesienia Fibonacciego. Możliwe są oczywiście jeszcze i głębsze obsunięcia, nawet do 62% i dalej. Ale to pewnie nie w tym tygodniu. Poza tym warto zwrócić uwagę na szczyty z końca lipca / początku sierpnia (pomarańczowa elipsa), które mogą zatrzymać spadki.
2) Wbrew pozorom mniej optymistyczny jest wariant drugi, zakładający spadki tylko do poziomu 38% zniesienia Fibo. Wówczas realne byłoby ukształtowanie formacji głowy z ramionami (patrz oznaczenia na rysunku. Pamiętajmy, że zasięg tej formacji to minimalnie powtórzenie odległości od szyi do szczytu głowy w dół od linii szyi (fioletowe strzałki). Ten wariant oznaczałby prawdopodobnie najgłębsze spadki.
3) Trzeci wariant (albo wariant 2b, jak wolicie) jest następujący: nie dojdzie do ukształtowania się prawego ramienia i zaatakujemy ostatnie szczyty. Ten wariant prawdopodobnie kształtowałby się znacznie dłużej, tak, że mocniejszy ruch w górę zgrałby się w czasie z Rajdem Świętego Mikołaja.

Wszystkie trzy warianty mają punkt wspólny - spadek do poziomu 38% zniesienia Fibo. Obserwujcie wolumen w tym miejscu, aby dobrze przewidzieć ruch. Kolejnym kluczowym momentem będzie poziom około 2700 punktów. Tutaj też wolumen, oraz czas kształtowania formacji będą kluczowe.

Jeszcze tylko powtórzenie na WIG-u, sytuacja prawie analogiczna. Zakres i świeczka ta sama.


Tutaj też widzimy możliwość ukształtowania się formacji RGR. Poziomy Fibonacciego pokrywają się z tymi z wykresu WIG20, więc dywergencji brak. Wniosek? Szeroki rynek prawdopodobnie będzie podążać za głównym indeksem.


Nie sposób rozpatrywać sytuacji na naszym rynku w oderwaniu od Ameryki. Sytuacja na S&P500 jest nieco inna. Przede wszystkim nie istnieje niebezpieczeństwo ukształtowania się formacji głowy i ramion.


 Obserwujemy też silniejsze, niż na naszym rynku odreagowanie. Już teraz widzimy dwie spore białe świeczki. To odreagowanie jest związane najpewniej z korektą spadków na EUR/USD. 1200 punktów nie zostało jednak pobite, więc oczekuję, że przyszły tydzień zaczniemy od spadków za oceanem. Kluczowa jest głębokość korekty. MACD wskazuje, że mamy już ukształtowany krótkoterminowy trend spadkowy, ale "dłuższe" średnie kroczące jeszcze nie (na wykresie 20 i 50 EMA). Spadek do 1150 jest możliwy, ale o tym zdecyduje zachowanie się na poziomie ostatniego dołka, czyli ok. 1170.


Wracając na nasze podwórko: oto co będę robił w następnym tygodniu: zajmowanie pozycji tylko przy poziomie 2600-2615 i potem obserwowanie 2700. Na razie pozostańmy obserwatorami :)


pozdrowienia i powodzenia!

środa, 17 listopada 2010

Kiedy kupować?

Oto jedno z dwóch podstawowych pytań jakie zadaje sobie każdy spekulant, ale i inwestor (drugim jest: Kiedy sprzedawać? :) ). Kiedy kupić papiery? Najprostsza odpowiedź brzmi: wtedy, kiedy są tanie.

Na giełdzie bardzo często bywa tak, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Tak, najlepszym momentem wejścia w inwestycję jest moment, gdy aktywa są tanie. Niby proste i oczywiste, ale wielu, szczególnie początkujących graczy postępuje wręcz wbrew tej zasadzie.

Dlaczego tak się dzieje? W praktyce nasza zasada sprowadza się do prostej strategii: kupować, gdy na giełdzie jest czerwono, a sprzedawać kiedy jest zielono (porównaj notkę: Dlaczego warto być niedźwiedziem, gdy inni obstawiają wzrost?). Tymczasem ludzka psychika podpowiada nam zupełnie co innego! Człowiek nie lubi postępować wbrew społeczności, boi się myślenia wbrew większości. Każdy socjolog Wam powie, że jednostka upodabnia się do ogółu, poddaje się "uśrednieniu" i to z własnej woli i niejako mimowolnie. Nasze zachowania na giełdzie bynajmniej nie są wyjątkiem. Nic dziwnego, że wraz z rozwojem psychologii inwestowania (czy też finansów behawioralnych), badacze i inwestorzy coraz więcej uwagi poświęcają właśnie temu zagadnieniu. Okazuje się, że na rynku zarabiają tylko ci, którzy płyną pod prąd, a myślenie odmienne od większości nie na darmo nazywane się sztuką (porównaj tytuł książki Humprey'a Neil'a The Art of Contrary Thinking - autor w Polsce niestety mało znany).

Gdyby wszystko było tak proste, wszyscy, a przynajmniej niektórzy z nas, dawno bylibyśmy milionerami. Oczywiście jeden dzień czerwony nie oznacza, że następny będzie zielony i odwrotnie. Kupując przy gwałtownych spadkach możemy nadziać się na tzw. spadające noże. Wiemy skądinąd (porównaj notkę: Dlaczego długie pozycje są lepsze niż krótkie?), że rynki, zgodnie z prawem grawitacji, szybciej spadają niż rosną. Wobec tego i innych czynników niezwykle trudne jest określenie precyzyjnego momentu kupna. Zresztą, czy jest to w ogóle możliwe? To temat na zupełnie inną historię, w tym wpisie chciałbym tylko, abyście się zastanowili:

1) Analizując ostatnie, powiedzmy 10 swoich transakcji kupna, stwierdzili ile z nich było zawartych w warunkach rosnącego rynku, a ile spadającego

2) Porównali stopę zwrotu z transakcji zawartych w warunkach "czerwonych" i "zielonych"

3. Podzielili się wynikami tego "badania" w komentarzu pod wpisem :)

Pozdrowienia!

środa, 10 listopada 2010

Kiedy wyjść z IPO?

Emocje związane z giełdowym debiutem giełdy co prawda opadają, ale jeszcze nie dla wszystkich minęły. Ja co prawda sprzedałem swój pakiet już w pierwszej godzinie notowań, zadawalając się zyskiem  20,70% (bez prowizji). Domyślam się jednak, że wiele osób wciąż trzyma akcje giełdy, i być może jest to dobra decyzja.

Przy debiutach, zwłaszcza akcji zupełnie nowych ciężko jest określić moment w którym wyjść z rynku, gdyż:

* Nie podpowiada nam nic analiza techniczna, bo danych jeszcze nie ma, a nie ma wielkiego sensu doszukiwać się jakichś oporów czy wsparć na danych intraday.
* Analiza fundamentalna jest możliwa, ale przynajmniej w początkowych dniach (tygodniach) na niewiele się przydaje. Na rynku rządzą emocje, podaż ze strony niedoświadczonych, jednorazowych, indywidualnych graczy i popyt ze strony instytucji, które po prostu chcą mieć w portfelu akcje GPW, nieważne po jakiej cenie (oczywiście w granicach rozsądku). Do tego dochodzą spekulanci daytradingowi, którzy w ogóle nie patrzą na cenę godziwą, P/E i tego typu wynalazki.

Jak więc poradzić sobie z oznaczeniem odpowiedniego momentu wyjścia? Musimy wziąć pod uwagę, że:

* Akcje w debiucie zwykle radzą sobie lepiej niż w następnych kilku miesiącach. Świetny przykład - PGE, znacznie gorszy - PZU i Tauron. Emisje publiczne innych giełd na świecie przemawiają jednak za "wariantem PGE". 
* GPW to bardzo rozpoznawalna marka, podaż może być ograniczona choćby ze względu na sentyment do tych akcji. Przydzielono małe pakiety. Można sobie wyobrazić inwestora, który będzie trzymał akcje GPW po prostu dlatego, że lubi tą spółkę!
* Stronę podażową może wzmacniać jednak brak jasno określonej polityki wypłaty dywidendy.

Trudno zważyć te wszystkie argumenty. Tak jest zresztą w przypadku większości IPO. Ja mam własną, dobrą, jak mi się zdaje, politykę: Zamykam pozycję wtedy, kiedy osiągnęła założoną przeze mnie stopę zwrotu, nie oglądając się na rynek. Podkreślam, że dotyczy to tylko giełdowych debiutów. To świetnie sprawdziło się w przypadku Taurona. TPE zamknąłem dopiero w zeszłym tygodniu, ponieważ kurs w debiucie mnie rozczarował. Tym samym zarobiłem wiele więcej niż na akcjach GPW. Taka polityka słabo sprawdziła się natomiast w przypadku PZU, które też zamknąłem na samym początku inkasując kilkanaście procent zysku. Jak wiemy, kurs doszedł później do 400 zł...

Teraz zakładałem, że 15% zysku z debiutu GPW będzie niezłym wynikiem, a 20% - bardzo dobrym. Dlatego zamknąłem pozycję gdy tylko kurs zbliżył się do tej granicy. Pewnie - mogłem postawić stop'a. Ale po co? Nie ma sensu utrzymywać pozycji na siłę. Wolę skasować niezły zysk i przesunąć kapitał do inwestycji, które mogę lepiej zrozumieć i papierów które mogę łatwiej analizować. A na GPW może jeszcze kiedyś zarobię...

pozdrawiam
BW

niedziela, 7 listopada 2010

ATC, CNG - krótka analiza

Odpowiadając na prośbę czytelnika henry'ego przedstawiam "rzut oka" na spółki ATC i CNG.

1) ATC
Wykres daily, 6 miesięcy:

 Po dłuższym okresie spadków, ostatnio nawet dynamizujących swój przebieg, mamy wreszcie do czynienia z powtórzonym dnem (dolna linia) i względną konsolidacją (czerwona elipsa) dodatkowo optymizm wzmacnia piątkowa biała świeca. Istotne będzie teraz, czy kurs zdoła zamknąć dwie ostatnie duże luki i przebić tym samym ważny opór (górna linia). Uwaga też na linię trendu spadkowego, która będzie działała jak silny opór (zielona linia).
Pozytywem są oscylatory, które znajdują się na bardzo niskich poziomach.
Ogólnie bałbym się wchodzić w spółkę teraz, choć jeśli uda jej się pokonać dwie wspominane wcześniej linie oporu, może nieźle sobie radzić. Jednak póki co potwierdzenia wybicia nie ma.


2) CNG
wykres weekly, 2 lata:

Udało się przebić średnioterminowy trend spadkowy. Wyjście jest trochę "bokiem", ale potwierdzone przez średnie kroczące (4,9,18 EMA na rysunku). Mój stosunek do tej spółki jest pozytywny, choć na kokosy bym nie liczył. Możliwe też, że będzie się długo "kisić" na obecnych poziomach cenowych, bo jednoznacznego przejścia do trendu wzrostowego nie ma, a trend spadkowy może się przecież zamienić na boczny. Widzimy zresztą, że w czerwcu przez jakiś czas te poziomy cenowe też były wykorzystane do konsolidacji. Zaletą jest, że łatwo wyznaczyć punkty oporu i wsparcia (kolejne wierzchołki trendu spadkowego).

Pozdrawiam!

środa, 3 listopada 2010

Dlaczego pozycje długie są lepsze niż krótkie?

Pytanie nieco prowokacyjne, a opinie z pewnością są w tej sprawie podzielone. Zresztą kolejny wpis będzie pewnie o tym, dlaczego to krótkie pozycje są lepsze od długich :)

Zacznijmy jednak od przewagi pozycji długich nad krótkimi. Co to jest pozycja długa wyjaśniać raczej nie trzeba - chodzi po prostu o posiadanie akcji (skoncentrujmy się na razie na tym rynku). Short selling na naszej Giełdzie Papierów Wartościowych jest możliwy dopiero od 1 lipca tego roku i nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Jeśli nie wiemy do końca na czym ona polega najlepiej sięgnąć do informacji zamieszczonych na stronie gpw.pl:

Krótka sprzedaż polega na sprzedaży papierów wartościowych, których w momencie sprzedaży nie posiadamy na swoim rachunku inwestycyjnym. Na dzień rozliczenia transakcji (standardowo 3 dni od dnia sprzedaży) musimy jednak te papiery posiadać, by dostarczyć je stronie kupującej. Jeśli tego nie zrobimy, rozliczenie transakcji zostanie zawieszone, a my poniesiemy konsekwencje przewidziane w umowie z naszym domem maklerskim. 

Jest to więc tak zwana krótka sprzedaż z pokryciem, w odróżnieniu od nagiej krótkiej sprzedaży, w której nie trzeba posiadać instrumentu będącego przedmiotem transakcji, a wszelkie rozliczenia są pieniężna. Tego typu krótka sprzedaż negatywnie wpłynęła na sytuację na giełdach światowych w okresie kryzysu i została czasowo zawieszona. Ale to temat na inny wpis...

Dalej czytamy na stronie gpw.pl:

Krótka sprzedaż jest jedną z najbardziej popularnych strategii inwestycyjnych, stosowanych zwłaszcza na rynku akcji. Jest to prosta strategia inwestycyjna umożliwiająca zarabianie na spadkach cen, bez konieczności stosowania instrumentów bardziej wyrafinowanych, w szczególności pochodnych.

Rzeczywiście, jest to duża zaleta. Dotychczas też można było "grać na spadki", choćby zajmując pozycję short na rynku kontraktów terminowych (FW20), albo kupując opcję call. Na rynku terminowym panują jednak nieco inne zasady, wysokie dźwignie, inne zasady rozliczenia. Ci, którzy inwestowali tylko w akcje nie mogli grać na spadki.

No dobrze, ale wróćmy do pytania początkowego. Dlaczego to długie pozycje są "lepsze" od krótkich i co owo "lepsze" oznacza?

1) Po pierwsze, wyższe koszty transakcyjne. Płacisz nie tylko standardową prowizję maklerską za sprzedaż pożyczonych papierów, a później za ich odkupienie, ale również określone koszty dla domu maklerskiego za pożyczone papiery przy czym rosną one wraz z czasem zajmowania pozycji. Nie zapomnijmy też o podatku dochodowym.

2) Po drugie, nie wszystkie papiery są dostępne w krótkiej sprzedaży. Listę tych dopuszczonych znajdziesz na stronie gpw.pl. Jest ona całkiem pokaźna, ale pamiętajmy, że to od DM zależy, które papiery chce pożyczać pod krótką sprzedaż. Obecnie DM oferują ją tylko na najbardziej płynnych papierach.

3) Dodatkowe obowiązki.

§ 60a Regulaminu KDPW
Uczestnik rozliczający w zakresie transakcji krótkiej sprzedaży zobowiązany jest podejmować działania zapewniające niezwłocznie pozyskanie papierów wartościowych będących przedmiotem takich transakcji w celu niedopuszczenia do zawieszenia ich rozrachunku z powodu braku papierów wartościowych, albo jak najszybszej likwidacji takiego zawieszenia. Działania te mogą polegać w szczególności na zawarciu ramowych umów pożyczek papierów wartościowych, na podstawie których uczestnik rozliczający będzie miał możliwość niezwłocznego zaciągnięcia pożyczki brakujących papierów wartościowych.

Owe działania to utrzymywanie odpowiedniego depozytu (zabezpieczenia). Chodzi o to, aby pożyczający mógł w każdej chwili odkupić na rynku pożyczone papiery. Wobec tego składa on depozyt, i nie ma co liczyć, że będzie on niższy niż 100% wartości pożyczonych papierów. GPW powiela standardy International Securities Lenders Associations w zakresie ramowej umowy pożyczki. Nie liczmy więc, że dogadamy się z domem maklerskim na lepsze warunki.

4) Ostatnią kwestią, którą chciałbym poruszyć (nie wyczerpuje to tematu, ale notka blogowa nie może być przecież za długa :) ) jest tzw. short squeeze. Znamy tą taktykę z rynku terminowego, ale skoro i tutaj mamy system depozytów, to zastosowanie znajdzie również do rynku akcji. Chodzi o sztuczne windowanie kursu w górę aby gracze zajmujący pozycję krótką, nie będąc w stanie utrzymywać wymaganych, rosnących depozytów są zmuszeni do odkupienia papierów i zamknięcia pozycji. Kupowanie przez nich zwiększa popyt i jeszcze bardziej winduje kurs w górę. W polskim żargonie działanie takie zdobyły swojski termin: "wyleszczanie".


Podsumowując: wyższe koszty i ryzyko nie rekompensują możliwości "gry na spadki". Oczywiście, krótka sprzedaż nie musi służyć tylko do spekulacji, może zabezpieczać nasz portfel, redukując ryzyko. Ale wówczas polecałbym jednak rynek terminowy. Decyzja - jak zawsze - należy do Was.

pozdrowienia!

poniedziałek, 1 listopada 2010

Świąteczna garść analizy technicznej

1) OEG   Rzut oka na wykres weekly pokazuje nam, że właśnie znaleźliśmy się w obszarze oporu 5zł.


Dodatkowo zaznaczyłem kolejny opór, wypadający na poziomie 6 złotych. Z kolei 4 zł stanowią mocne wsparcie, a więc dla tych, którzy chcieliby wchodzić teraz, wskaźnik potential profit/risk jest równy 1 (słabo). Dla tych, którzy już są "na papierze" zwracam uwagę na dodatkową wskazówkę - linię trendu spadkowego, która po przebiciu stanowi teraz linię wsparcia. Można więc ograniczyć ryzyko stawiając stopa nie pod linią 4 zł, tylko pod tą opadającą linią.

Oscylatory - nie pokazują niczego strasznego, choć wyraźnie zbliżają się do obszarów wykupienia (co samo w sobie nie jest, pamiętajmy o tym, żadnym sygnałem).

Wolumen pozytywnie podkreślił wzrosty z tego tygodnia

Negatywnie prezentuje się natomiast świeca z tego tygodnia - zbliżona do świecy doji, co może sugerować kształtowanie się formacji wieczornej gwiazdy. Jednak po pierwsze, dopiero gdyby się ukształtowała, to oznaczałoby to sygnał sprzedaży po drugie, na tak mało płynnych papierach, świece, moim zdaniem, są mnie przydatne w analizie.


2) PMD
Na wykresie w dwuletniej perspektywie widzimy wybicie z dość długiego klina przy zwiększonych obrotach. Zasięg potencjalnych wzrostów - tyle, co wynosił poprzedni dynamiczny wzrost. Prawdopodobnie w poniedziałek sam wejdę w ten papier.

 
3) OBL 
Od piątkowego i poniedziałkowego "wystrzału" kurs znajduje się w konsolidacji (2). Idealnie kopiuje to sytuację sprzed kilku tygodni (1). To daje nadzieję na trzeci podobny ruch (trójka to na giełdzie kluczowa liczba ;) ). Dziwi mnie tylko wzrastający wolumen przy konsolidacji. STS nie wytrzymał i pokazał sygnał sprzedaży w czwartek. Zwróćcie jednak uwagę na niską skuteczność tego wskaźnika w przeszłości. Myślę, że warto obserwować, czekając jednak jeszcze kilka sesji z wejściem (chyba że już macie)
Wykres daily:


5) PEO
Coś z klasyki :) Od dłuższego czasu w stabilnym trendzie wzrostowym. Sam kupiłem w okolicach dna, dprzedałem jednak za około 170 zł, licząc na siłę kanału bocznego. Tymczasem kurs wyszedł z niego i jak gdyby nigdy nic ustanowił maksima, jakich nie widzieliśmy od 2008 roku.

Proponuję spojrzeć na szeroką perspektywę (weekly, max)


 Mam nadzieję, że będzie to dobrze widoczne na wykresie :) W ostatnim czasie mieliśmy długi okres konsolidacji po dynamicznej zwyżce od dna kryzysu. Nastąpiło właśnie wybicie z trójkąta symetrycznego (oczywiście, widzę to dopiero teraz :) ). Uważam jednak, że na tym poziomie wzrosty się zatrzymają. Zaznaczyłem na rysunku historyczną linię oporu na poziomie około 195zł. Ten poziom pokrywa się z zasięgiem wybicia z formacji trójkąta (pionowe kreski na wykresie) czyli przełożenie podstawy trójkąta na wzrosty licząc od momentu wybicia. To skłania mnie do przekonania, że kurs nie przebije 200 zł.


Pozdrawiam i udanego inwestowania w listopadzie :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...