poniedziałek, 30 stycznia 2012

Ciekawostka: korelacja Tauronu z WIG20

Chyba przypadek sprawił, że moim ulubionym papierem na giełdzie jest  ostatnio Tauron. O jego magicznych właściwościach pisałem już jakiś czas temu. Tauron mianowicie bardzo lubi w krótkich okresach czasu mieć ujemną korelację z indeksem WIG20. W październiku pisałem o tym: "To kolejny dowód na to, że czasy są niespokojne. Inwestorzy potrafią podczas jednej sesji zmieniać alokację w ten sposób, że wycofują pieniądze z bardziej ryzykownych spółek (LTS, KGH) i lokują je w spółki takie jak Tauron, albo odwrotnie. Rynek żyje spekulacjami na temat wypowiedzi polityków i innych równie nietrwałych czynników, których znaczenie może trwać tylko jedną sesję, albo nawet kilka godzin."

Zastanawiam się, czy takie krótkoterminowe dywergencje na poszczególnych papierach z WIG20 mogą być dobrą wskazówką dla oceny jakości trendu. "Zdrowe" wzrosty powinny dotyczyć całego, szerokiego rynku. Uważam, że obecne wzrosty na giełdzie (mam na myśli styczeń 2012 a więc bardzo krótki okres czasu) nie są "zdrowe", to znaczy, nie posiadają fundamentów, a każda kolejna zła wiadomość może doprowadzić do kolejnego załamania indeksów (moim kandydatem numer jeden jest wieść o bankructwie Grecji, albo zerwaniu rozmów w sprawie PSP (Private Sector Participation), co w zasadzie wyjdzie na to samo). Pytanie otwarte: czy na podstawie np. dywergencji TPE/WIG20 można zbudować jakiś ciekawy wskaźnik wyprzedzający?

Tak czy inaczej, TPE i WIG20 znowu się rozjeżdżają:

źródło: stooq.pl
EDIT (albo P.S.): Teza o chwilowym charakterze trendu wzrostowego od początku roku jest słabo ugruntowana (nie mam obecnie otwartych zbyt dużych pozycji w akcjach, a poza tym sesja powoduje, że nie mam też czasu analizować spraw, tak jak należy to robić). Proszę się więc nią nie sugerować przy własnych analizach. Zwracam też uwagę, że na rynku mówi się o możliwej trwałości zwyżek i odsyłam do bloga stojeipatrze

środa, 25 stycznia 2012

Jak obliczać rentowność inwestycji w obligacje?

Dzisiaj zagadnienie bardzo praktyczne związane z obliczaniem rentowności inwestycji w obligacje. Nie jest to bynajmniej zagadnienie proste, a łatwe porównanie oprocentowania kuponów mogą być zwodnicze i prowadzić do decyzji inwestycyjnych, które wcale nie będą najlepsze, z punktu widzenia zyskowności.

Całą procedurę przedstawimy na przykładzie obligacji Polsport Group PSG0512. Będzie nam o tyle łatwiej, że obligacje te są oprocentowane stałą stopą (nie zależy ona od stawki WIBOR) procentową 15%.

Licząc każdą rentowność musimy na początku zastanowić się, ile inwestujemy. W przypadku obligacji ważne są:

1) konwencja według której "ceny" podaje się w procentach wartości nominalnej obligacji. 

Jeżeli widzimy, że obligację PSG0512 można kupić za 100,10, oznacza to, że zapłacimy cenę czystą (netto) równą 100,1%*1 000 zł =1 001 zł (wartość nominalna jednej obligacji PSG0512 to 1 000 zł.)

2) cena, jaką płacimy to cena "brudna" (brutto) a więc składająca się z ceny netto powiększonej o narosłe odsetki.

Fakt, że musimy przekazać drugiej stronie transakcji odsetki narosłe dotychczas wiąże się z tym, że później to my dostaniem cały kupon. Jeżeli więc kupimy obligację 1 stycznia, a termin ustalenia prawa do płatności kuponu przypadnie 3 stycznia, to uzyskamy cały, np. roczny kupon, mając zablokowane środki pieniężne przez zaledwie 2 dni. Byłoby to zbyt miłe, aby było prawdziwe. :) Z drugiej strony nasz kontrahent nie zarobiłby zupełnie nic, mimo, że zamroził pieniądze na prawie cały rok.

Wyżej pokazaliśmy, że ceną netto PSG0512 jest 1 001 zł za jedną obligację. Z tabeli odsetkowej dostępnej na stronie Catalyst, lub wchodząc na odpowiednią stronę instrumentu tamże, dowiadujemy się, że na dzień 24 stycznia 2012 roku, narosłe odsetki wyniosły 23,42 zł. Tak więc ceną rozliczeniową, a więc tą, którą płacimy drugiej stronie, jest kwota 1 001 + 23,42 = 1 024,42 zł.

3) nie zapominajmy o prowizji naszego maklera :)

Przyjmijmy, że nasz makler zabiera nam 0,15% wartości transakcji mamy więc: 1 024,42 zł * 1,0015 = 1 025,96 zł

Mając już tak obliczony koszt inwestycji, pora na jego porównanie względem ewentualnych zysków. Jako, że obligacja jest instrumentem o zdefiniowanych przepływach pieniężnych możemy to zrobić porównując koszty z oczekiwanymi zyskami pamiętając o zmianach wartości pieniądza w czasie. Jeżeli więc wiemy, że z danej obligacji otrzymamy za rok 1 000 zł zwrotu nominału, a zapłaciliśmy za nią wczoraj 1 000 zł, to bynajmniej nie "wyjdziemy na zero", gdyż 1 000 zł za rok jest warte mniej niż obecnie z powodu inflacji i kosztów alternatywnych.

Porównaniu dwóch (kilku) przepływów pieniężnych służy metoda NPV. Chodzi w niej o to, aby zdyskontować daną stopą procentową przyszłe przepływy. Stopa IRR, która powoduje, że bieżąca wartość tych przepływów jest sobie równa jest w naszym przypadku równa rentowności naszej obligacji.

Powyższe kilka zdań ma charakter trochę teoretyczny. W praktyce należy zapamiętać, jak liczy się taką stopę. zrobimy to na przykładzie PSG0512:


4) Obliczanie stopy IRR

Najpierw zdefiniujmy wszystkie przepływy pieniężne jakie otrzymamy z tej obligacji, zakładając, że będziemy ją trzymać aż do wykupu (nie odsprzedamy jej wcześniej na rynku). W dokumencie informacyjnym są podane terminy wypłaty odsetek:


numer okresu
pierwszy dzień
ostatni dzień
liczba dni w okresie odsetkowym
1
31.05.2011
30.08.2011
92
2
31.08.2011
30.11.2011
92
3
01.12.2011
29.02.2012
91
4
01.03.2012
30.05.2012
91

Powiedzmy, że dziś jest 24 stycznia. Z trzeciego okresu odsetkowego pozostało 36 dni. czyli za 36 dni otrzymamy 1 000 zł * 15%/(91/365) =  37,5 zł [1 000 zł wartości nominalnej, 15% kupon stały roczny,  91/365 bo odsetki wypłacane co kwartał]

Za 36+91= 127 dni otrzymamy 37,5 zł + 1 000 zł (zwrot nominału) = 1 037,5 zł

A więc musimy znaleźć taką stopę IRR aby:



Nie jest to łatwe. Tak naprawdę stopę taką znajdujemy za pomocą metody prób i błędów. Na całe szczęście możemy do tego zaangażować Excel'a, który ma wbudowaną funkcję XIRR:


Jest bardzo ważne, aby określić daty za pomocą funkcji DATA. W kolumnie D wpisano przepływy pieniężne. W komórce B2 znajduje się wynik, a więc rentowność obligacji PSG0512. Widzimy, że nieznacznie, ale jednak różni się od podanego prostego oprocentowania kuponu (0,15%). W innych przypadkach (szczególnie przy dłuższych inwestycjach) różnica może być jeszcze większa, więc czasem wartoprzeprowadzić opisaną wyżej procedurę.

IRR może służyć do porównywania dwóch obligacji o różnych kuponach i różnych terminach płatności.

piątek, 20 stycznia 2012

Jakość polskiego rynku kapitałowego

Dziś, nieco eksperymentalnie: notka bez komentarza, za to z pewnością ciekawa...

Przykład [1]:

(...)Akcjonariusze Prometu, upadłej firmy handlującej złomem, nie mogą się doczekać wznowienia obrotów jej akcjami. Handel walorami notowanej na NewConnect firmy giełda zawiesiła 30 września.
Jako powód podała powzięcie istotnej informacji dotyczącej Prometu. Zgodnie z uchwałą GPW obrót akcjami miał zostać wznowiony po tym, gdy informacja ta zostanie przekazana poprzez system EBI (elektroniczna baza informacji dla spółek z NC).

Cóż to za informacja? Najpewniej chodzi o ogłoszenie przez Sąd Rejonowy w Bydgoszczy, postanowieniem z dnia 23 września, o upadłości likwidacyjnej Prometu. Syndykiem bankruta została Gizela Eckert-Kurczewska. Komunikatu w tej sprawie nie ma, ponieważ w  spółce zaginęły hasła do systemu EBI. (...) (Parkiet, 21.10.2011, wytłuszczenia moje [BW])

Przykład [2]:

Inwestorzy giełdowi bardzo długo żyli w nieświadomości, że Perfect Line ma kłopoty. Pierwszym sygnałem (oprócz korekty prognoz na 2008 r.), że z firmą jest źle, był komunikat z końca lutego o zwołaniu walnego zgromadzenia, które miało zadecydować o dalszym jej istnieniu. Dlaczego prezes nie informował o kłopotach? Tłumaczy, że wierzył, iż uda się uratować firmę. Zapewnia też, że nie sprzedawał akcji na rynku. Na początku kwietnia zarząd nie miał już wyjścia: złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Na WZA, które miało zdecydować, co dalej, nie stawił się żaden udziałowiec. Prezes Mleczko tłumaczył, że zapomniał się zarejestrować. (Parkiet, 11.05.2009, wytłuszczenia moje [BW])

czwartek, 19 stycznia 2012

Kolejne LTRO może wstrzyknąć 1 bilion euro do sektora bankowego

Wszyscy (czytaj media, ale i chyba większość analityków) zajmują się teraz mało istotnymi cięciami ratingów Francji i Austrii i prosta konsekwencją tego faktu, czyli obniżką ratingu EFSF. Jak pisałem ostatnio, nie uważam, aby miało to większe znaczenie dla funkcjonowania gospodarki. Zdecydowanie większy problem dostrzegam w kolejnych fazach programu LTRO [trochę o LTRO pisałem już tutaj]. 29 lutego banki europejskie będą miały okazję ponownie pożyczyć od EBC euro na niewiarygodnie niski procent - 1%.

Poprzednio taka operacja wstrzyknęła w rynek bagatela 489 miliardów euro. Jako, że klimat od końca listopada znacznie się pogorszył i kto wie, jak będzie wyglądała możliwość finansowania za 3-6 miesięcy, można się spodziewać, że tym razem popyt na prawie darmową kasę będzie jeszcze większy. 16 stycznia plotki mówiły o szokującej liczbie biliona euro! 18 stycznia wymieniało się już kwotę 10 bilionów!

Ta druga liczba wydaje się wręcz kosmiczna, ale opinii Credit Suisse, bądź co bądź poważnej instytucji  nie powinno się ot tak lekceważyć. Przyjmijmy jednak, że będzie to 1 bilion. Spójrzmy na wyciąg z obecnego bilansu FED i EBC:

źródło: zerohedge.com
Oznacza to, że w bilansie EBC zamiast 2,7 mld euro będziemy mieć 3,7 mld! A to będzie już zdecydowanie więcej niż w skarbcu FED, który przecież jest powszechnie znany jako ilościowy "poluzowywacz".

Luzowanie to już zjawisko powszechne na świecie. Pieniądze, jakie w różnej formie wypływają z banków centralnych do gospodarki, są coraz większe i, jak się wydaje, nikt nie ma już nad tym kontroli. Tym bardziej, że zgodnie z teorią gier, wszyscy luzować muszą, bo inaczej stracą przewagę konkurencyjną. Pytanie więc - czy po "kryzysie zaufania" i "kryzysie zadłużenia" przyjdzie kolejny, globalny "kryzys inflacji"? Potężnej inflacji, takiej w skali globalnej, chyba jeszcze w historii nie było. Będzie więc kolejna okazja, by pouczyć się trochę na błędach...

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Raport Catalyst: 9-13 stycznia



Pierwszy od dłuższego czasu cały (czyli pięciosesyjny) tydzień na Catalyst przyniósł aż trzy nowe emisje. 10 stycznia wprowadzono dwie serie (PPG0912 i PPG1012) obligacji Platinum Properties Group, 11 stycznia zadebiutowały papiery Miraculum (MIR0513), a 12 stycznia do obrotu wprowadzono dwie serie obligacji znanej spółki mięsnej Henryk Kania (HKA0913 i HKA1113). Wszystkie trzy firmy oferują względnie wysoki kupon, wszystkie trzy wypuściły obligacje o krótkim okresie zapadalności (1), więc zadłużenie zapewne będzie rolowane. Bliżej przyjrzymy się najpłynniejszym papierom z tej trójki – czyli ZPM Henryk Kania. 
 
źródło: gpwcatalyst.pl

Spółka, która prowadzi dość specyficzną działalność (przetwórstwo, transport i handel mięsem), zadebiutowała już na rynku obligacji, planuje też wejść na rynek GPW w I kwartale 2012 roku. Obie serie obligacji są identyczne w konstrukcji – spółka podzieliła emisję, aby podzielić też zobowiązania kuponowe. Będą one wypłacane co kwartał z oprocentowaniem zmiennym WIBOR 3M + 6,30% (czyli w obecnych warunkach około 11%). Dane finansowe są dostępne tylko na podstawie dokumentu informacyjnego (strona relacji inwestorskich [na razie?] nie istnieje) – za I półrocze 2011 roku. Dowiadujemy się z nich, że spółka zarobiła w tym okresie na czysto 1,815 mln złotych, czyli  o 138% więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, choć przychody ze sprzedaży były bardzo podobne. Można więc podejrzewać, że na wynik finansowy wpłynęło jakieś zdarzenie jednorazowe – więc należy podejść do niego ostrożnie. Wskaźnik ogólnego zadłużenia to spokojne 55%, ale po emisji obligacji powinien wzrosnąć do 59%, co wciąż nie jest kiepskim wynikiem, biorąc pod uwagę dość znaczny kupon.

Spójrzmy na tradycyjną tabelkę:

9-13 styczeń 2012
Transakcje sesyjne Transakcje pakietowe Suma
Obrót 2 148 454 2 602
Średnia wartość transakcji sesyjnej 9,85 tys. zł.






 Wartości bardzo podobne do tych sprzed tygodnia, kiedy odbyły się tylko 4 sesje. Catalyst pozostaje w cieniu głównego rynku GPW gdzie toczą się główne wydarzenia związane z powrotem awersji do ryzyka po cięciu ratingów dla dziewięciu europejskich państw.

sobota, 14 stycznia 2012

Fraa+ncja i Aa+stria

Po serii dobrych informacji z aukcji obligacji i bonów skarbowych południowoeuropejskich państw już nieśmiało mówiło się o "lepszym klimacie" i "światełku nadziei" dla europejskiej gospodarki. Czyżby LTRO jednak działało?

Dziś nastroje znowu są odwrócone o 180 stopni, po tym, jak S&P obniżyło rating dziewięciu państw - między innymi Hiszpanii, Włoch ale przede wszystkim dotychczasowym AAA - Austrii i ... Francji. Takie państwa jak Holandia, Luksemburg a nawet skandynawska Finlandia utrzymały rating AAA ale perspektywa została oceniona negatywnie.

źródło: gazeta.pl

Trzeba przede wszystkim podkreślić, że ani wcześniejsze wydarzenia (łagodne zmniejszenie oprocentowania papierów dłużnych państw PIIGS) ani obecne (obniżenie ratingów) nie ma najmniejszego znaczenia dla oceny kondycji europejskich budżetów. Ryzyka pozostały te same, są dobrze opisane a ich ewentualne wystąpienie nie będzie stanowiło niespodzianki. Degradacje europejskich AAA-sów były tylko kwestią czasu. To powoduje, że gdy rynek otworzy się w poniedziałek, choć pierwsza reakcja może być nerwowa i gwałtowna, to jednak niewiele się zmieni. Przede wszystkim będą kontynuowane silne trendy - spadkowy na EUR/USD, wzrostowy dla obligacji USA i Niemiec i spadkowy dla obligacji PIIGS. 

Strukturalnie - problemy fiskalne narastają, a czas gra na niekorzyść decydentów. Wydaje się, że dołek trendu* może wystąpić przy bankructwie Grecji i przyjęciu paktu fiskalnego. Kiedy do tego dojdzie - nie wiadomo, ale że dojdzie - to pewne.

_______________
* chodzi o  trend na rynkach finansowych. Dla europejskiej gospodarki taki scenariusz to w najlepszym wypadku rok recesji.

środa, 11 stycznia 2012

Co Bastiat powiedziałby o podatku od kopalin, czyli jak to wpłynie na bilans handlowy

Dawno, dawno temu, jeszcze na swoim starym blogu, opublikowałem pierwszy tekst odwołujący się do Fryderyka Bastiata, autora trafnego i zabawnego pamfletu "Petycja producentów świec*", ukazująca absurdy polityki gospodarczej ówczesnej Francji.

Ten cudownie aktualny tekst świetnie nadaje się i dziś do podśmiewania się z oświeconych pomysłów rządzących. Doskonałą ku temu okazją jest ostatnia awantura o tak zwany podatek od kopalin, który bezpośrednio uderza w największą spółkę na warszawskim parkiecie, czyli KGHM. Zapewne kiedy ktoś w ministerstwie wpadł na pomysł tego podatku, wszystkim wokoło zaświeciły się oczy i pomyśleli sobie, dlaczego nikt na równie dobry pomysł zgarnięcia 1,8 mld złotych nie wpadł wcześniej.

źródło: mamgenerator.pl
O tym, że nikt nie przemyślał do końca, jakie będą ukryte koszty takiego genialnego rozwiązania, świadczy choćby późniejsze krytyczne słowa premiera Pawlaka, wątpliwości MSP, że formuła podatku będzie jeszcze przemyślana.

Nie będę tutaj pastwił się nad wszystkimi negatywnymi konsekwencjami podatku dla KGHM, gospodarki, inwestorów, giełdy czy samego fiskusa. Chciałbym skupić się tylko na jednym elemencie - mianowicie wpływie podatku na bilans handlowy Polski i presję na deprecjację złotówki, jaką wywoła.

Jak wynika ze strony KGHM, 74% produkcji miedzi i 97% produkcji srebra jest przeznaczane na eksport. Przyjmijmy bezpieczną wartość 75%. 

"KGHM Polska Miedź S.A. oprócz miedzi elektrolitycznej produkuje, między innymi, walcówkę, drut z miedzi beztlenowej, wlewki okrągłe, miedź granulowaną, srebro metaliczne, złoto metaliczne, ołów surowy oraz ołów rafinowany. "

Trudno ocenić, jaką część ogólnej produkcji zajmują te wyroby. Przyjmijmy bardzo bezpieczne założenie, że około 20% z czego nic nie jest eksportowane.

W 2010 roku przychody ze sprzedaży w KGHM (jednostkowo!) wyniosły 7,2 mld złotych.

Licząc 7,2*0,8*0,75 = 4,32 mld złotych. 

Od listopadowego expose premiera kapitalizacja KGHM na giełdzie spadła o 31%. Biorąc pod uwagę, że ceny akcji na giełdzie mają być równe wartości wszystkich przepływów pieniężnych  w przyszłości, można założyć, że rynek oczekuje, że wszystkie przepływy pieniężne KGHM zostaną zredukowane o 31%.


Liczymy więc dalej:

0,31*4,32 mld zł = 1,34 mld złotych.

Można więc szacować, że polski eksport zmniejszy się właśnie o tyle, czyli o 1,34 mld złotych (Pamiętajmy, że "zysk" dla budżetu to tylko 1,8 mld planowanych przychodów. Pamiętajmy też, że przyjmowaliśmy "bezpieczne" założenia. Pamiętajmy wreszcie, że to tylko jeden z licznych, negatywnych skutków tego podatku). To oznacza pogłębienie ujemnego salda bilansu handlowego oraz presję na osłabienie złotówki. Rocznie o taką wartość spadnie również popyt na polską walutę, gdyż KGHM musiał wymieniać środki z eksportu na złotówki.

P.S. Wraz z tym wpisem, na blogu dokonuję zmian: powstaje nowy dział "Co widać, a czego nie widać - czyli inne ciekawe wpisy." Znikają natomiast działy "Bieżące analizy" (skoro są bieżące, nikt ich nie będzie czytał później :P ) a także "WWSER" jako że treści tam prawnie nie było :).
__________________
* Przedsiębiorcy produkujący świece zwracali się w nim z prośbą do rządu, aby ten zakazał korzystania ze ... światła słonecznego, co miało stymulować nie tylko sprzedaż świec, ale również rolnictwo (po zwiekszeniu popytu na łój), produkcję knotów, wosku... Śmieszne? W ówczesnej Francji były przecież pomysły, żeby bić szyby aby szklarze mieli zajęcie. Podobnie rozumują nawet niektórzy współcześni interwencjoniści czy płytcy interpretatorzy myśli Keynesa...

niedziela, 8 stycznia 2012

Raport Catalyst 2-5 stycznia 2012


Raport przygotowany dla magazynu "To zależy"

Na rynku wciąż najgorętszym tematem jest kwestia zgłoszenia wniosku o upadłość układową przez Budostal-5. Informowałem o tym dość zdawkowo w poprzednim raporcie. Według informacji oferującego kolejne serie obligacji spółki, domu maklerskiego Capital Partners, Budostal-5 przestał płacić kupony sowich obligacji. Nie jest to pierwszy przypadek w historii młodego rynku Catalyst, w którym odsetki nie zostały wypłacone na czas, ale po raz pierwszy występuje realne zagrożenie upadłości emitenta. Obligacje najwcześniej zapadającej serii BL50612 były w ubiegłym tygodniu handlowane po 88,65. Nie jest to dramatycznie niska cena, ale trzeba zwrócić uwagę, że obroty są bardzo niskie, bo właściwie brakuje popytu. Najlepsza obecnie oferta sprzedaży to już 46,90.

Wpływ tych wydarzeń na rynek Catalyst będzie znaczący, ale nie należy go przeceniać. Przypomina nam (i dobrze!), że obligacje korporacyjne są obarczone ryzykiem i to często niemałym. Ujawnia doskonale potrzebę i korzyści z dywersyfikacji na tym rynku. Z drugiej jednak strony, tego typu sytuacje są „normalne” nawet na rozwiniętych rynkach, pamiętajmy również, że na Catalyst działa już dokładnie 100 emitentów, a przypadek Budostalu-5 (zagrożenie upadłością) jest pierwszy w jego historii.

Opisana wyżej awantura usunęła w cień inne bardzo ważne wydarzenie na rynku – debiut obligacji GPW. Miały się one przyczynić do popularyzacji tego rynku. Efekty na razie trudno oceniać, ale nie wydaje mi się, aby oferta przyciągnęła na Catalyst rzesze inwestorów. Kupon, choć jest to uzasadnione stabilnością emitenta, nie jest specjalnie wysoki (WIBOR 6m + 1,17% czyli 6,17% ) i jest porównywalny z najlepszymi ofertami na rynku lokat bankowych. Rozmiary emisji są całkiem spore – wszystkie papiery mają 170 mln zł wartości nominalnej. Wykup nastąpi  na początku 2017 roku.

2-5 styczeń 2012
Transakcje sesyjne
Transakcje pakietowe
Suma
Obrót
2 015
1 566
3 581
Udział w obrocie
56,27%
43,73%
100%




Średnia wartość transakcji sesyjnej
10,89 tys. zł.






Obroty na rynku powróciły do normalności, czyli bardzo niskich wartości. W czterech sesjach ubiegłego tygodnia właścicieli zmieniły papiery o wartości niewiele więcej niż 2 miliony złotych. Nie pomógł więc debiut GPW.

środa, 4 stycznia 2012

Grecy i Włosi wciągają EBC w piramidę finansową?

Witajcie w nowym roku!

Zapraszam do lektury pierwszego wpisu z serii (mam nadzieję) o LTRO czyli Long Term Refinancing Operation - w skrócie - programu Europejskiego Banku Centralnego dotyczącego taniego finansowania banków europejskich. Temat to niezwykle złożony i ciekawy więc nie wyczerpię go z pewnością ani w jednym wpisie ani w całej serii. Chciałbym jednak przyjrzeć się najciekawszym jego aspektom.

Z pewnością powinienem zacząć od wyjaśnienia tego, czym LTRO w ogóle jest. Takie informacje znajdziecie jednak na innych stronach* bez żadnego problemu. Napiszę więc tylko, że w ramach tego programu, banki strefy euro mogą pożyczyć tyle pieniędzy ile chcą, ale muszą przedstawić zabezpieczenie w postaci aktywów akceptowanych przez EBC. Spośród długiej ich listy największe znaczenia mają obligacje emitowane lub gwarantowane przez państwa strefy euro. Chodzi o to, aby banki, chcące zdobyć zabezpieczenie pod tanią pożyczkę w EBC, kupowały takie obligacje na rynku wtórnym (które są obecnie bardzo tanie) tym samym zmniejszając ich rentowność.

Niestety - rzeczywistość jest taka, że pieniądze które w ten sposób wypłynęły  (489 mld euro!) do rynku są sprytnie przez banki we współpracy z rządami wyciągane do finansowania bieżących potrzeb budżetowych, a rynki już nazwały tą praktykę "Schematem Ponziego**".

Pan Charles Ponzi - zdjecie za wikipedia.org
Jak to działa?

1. Bank X przeprowadza emisje obligacji.
2. Rząd gwarantuje te obligacje (na marginesie: ile warta jest gwarancja rządu greckiego? Cóż EBC przyjmuje papiery gwarantowane przez państwo strefy euro, a więc i Grecję/Włochy)
3. Ten sam bank X obligacje kupuje (sic! zerohedge opisuje przypadek w którym Narodowy Bank Grecji sam przeprowadził emisję takich obligacji (prowadził księgę popytu, w sytuacji w której sam był jedynym popyt zgłaszającym!).
3. Ten sam bank X przedstawia te obligacje jako zabezpieczenie EBC i otrzymuje nieograniczone finansowanie. (!)

źródło: zerohedge.com
W efekcie EBC staje się członkiem piramidy finansowej typu Ponziego (daje pożyczkę z zabezpieczeniem, które de facto nie istnieje, gdyby pożyczka nie zostałaby spłacona, to tym bardziej niczego nie ściągnie się z jej "gwaranta").

Nieco inny mechanizm przedstawia seeking alpha:

źródło: seekingalpha.com
Jaki może mieć to wpływ na rynki i gospodarki? W założeniu EBC miał to być zastrzyk płynności dla banków komercyjnych, które mogły w ten sposób zwiększyć swoją kapitalizację (pamiętamy przecież niezadowalające wyniki stress testów), pobudzić akcję kredytową (akurat :P ), czy wreszcie obniżać rentowność obligacji PIIGS. Nic takiego się nie stanie, przynajmniej nie na skalę, która cokolwiek zmieniłaby w obecnej sytuacji. Pieniądze będą przeznaczone na ukryte finansowanie bieżących potrzeb budżetowych. Banki greckie i włoskie muszą współpracować z rządami (oferując im pieniądze z EBC w formie kredytów czy obligacji w emisjach zamkniętych), bo przecież tylko rządy będą w stanie im pomóc, gdy kryzys naprawdę się zacznie - schemat nacjonalizacji widzieliśmy już w 2008/2009 roku...
___________________
* niestety głównie anglojęzycznych. Oto kilka przykładów:
## przystępne wytłumaczenie problemu na Alphaville (w formie pytanie-odpowiedź)
## znany i lubiany z powodu krytycznego spojrzenia na rynki zerohedge :) 
## paper EBC z maja 2004 - okazuje się, żę LTRO nie jest żadnym nowym pomysłem... nowością jest natomiast fakt, że EBC udziela finansowania aż na 3 lata - co jest bardzo długim okresem! 
## oczywiście zachodnia publicystyka  
   w polskojęzycznym Internecie zajmował się tym bloger stoję i patrzę:
## i po nim choć niestety, niezbyt obszernie (niestety - bo jestem wielbicielem talentu SiP :)

** Charles Ponzi odsiedział trochę lat w USA za stworzenie swoistego rodzaju piramidy finansowej - płacił jej uczestnikom ich własnymi pieniędzmi.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...