Choćby ze względu na fascynującą giełdową zasadę według której większość jest zwykle w błędzie. Jak to się dzieje? Dlaczego nadmierny optymizm jest szkodliwy dla giełdy?
Wyobraźmy sobie giełdę na której działa 100 osób. Zawierają oni transakcje między sobą, spekulując na cenach akcji. Pośród nich zaczyna krążyć informacja, że ceny z całą pewnością będą rosły dalej (znajdujemy się już w trendzie wzrostowym). Coraz więcej osób zajmuje długie pozycje. W pewnym momencie 90 na 100 osób dokonało już takich zakupów. Rozsądne wydaje się stwierdzenie, że 90% graczy jest optymistami. W przeciwnym razie, czy dokonaliby zakupu i dalej trzymali akcje? W tym samym czasie jest tylko 10% pesymistów, którzy pozostają poza rynkiem lub utrzymują pozycje krótkie.
Cena akcji może wzrosnąć tylko wówczas, gdy zarówno kupujący, jak i sprzedający zawrą transakcję po wyższej cenie niż obecna. Skoro 90 osób już zajęło długie pozycje, to teraz zacierają tylko ręce i czekają na obiecywane wzrosty. Ale akcji nikt nie chce kupować, bo wszyscy, którzy oczekują wzrostów już to zrobili!
Popyt maleje więc do zera. Kształtuje się szczyt. Powoduje to niepokój byków, czyli, przypomnijmy,tej większej części inwestorów. Zaczyna pojawiać się podaż z ich strony na nieco niższym poziomie cenowym. Niestety, nikt nie kupuje tych akcji, bo optymiści nie mają już gotówki! Cena musi więc spaść znacznie niżej, aby przekonać dotychczasowych pesymistów, że warto kupować. Tych jest bardzo mało i mają oczekiwania bardzo niskich cen. Tymczasem niedawnych byków jest bardzo dużo i każdy z nich chce się teraz pozbyć szybko akcji.
Taka sytuacja jest normalna. Po każdym wzroście następuje spadek cen, który może być jedynie korektą. Problem jest tylko jeden: większość z tych optymistów wpakowała się w rynek akcji niedawno, zachęceni sporymi zyskami tych byków, którzy trzymają akcje od dawna. Oni nie tylko stracą swoje zyski, ale wyjdą z rynku z ogromną stratą! Tak zwane "silne ręce", czyli inwestorzy, którzy skupiają w swoim ręku 10% pozycji (w tym przypadku short) zarabiają ich kosztem.
Piszę o tym akurat teraz, gdy trwa w najlepsze pionowy niemal wzrost na wszystkich giełdach. "Puls biznesu" właśnie donosi o rekordowych cenach złota, osiągnięciu historycznych poziomów przez giełdę w Bombaju czy Turcji, ogólnej modzie na ryzykowne rynki wschodzące, popycie na produkty funduszy inwestycyjnych. Wszystkie te informacje to typowe gorączkowe nawoływanie do zakupów. Działa ten sam mechanizm jak w naszym przykładzie - znajdujemy się prawdopodobnie w pobliżu szczytu. Typowa sytuacja to wchodzenie na rynek coraz większej ilości drobnych graczy, którzy martwią się, że wszyscy wokół zarabiają, a oni są poza rynkiem. Tylko w końcu ten wzmożony popyt się skończy, a pozostaną problemy krajów PIIGS, obawy o drugie dno recesji, słabe tempo rozwoju gospodarki USA, zakończenie programów stymulacyjnych itd. itd. ...
Witaj! To jest blog analityka rynków finansowych.
Historia lubi się powtarzać, trendy naprawdę istnieją, ale cena nie zawiera wszystkiego - z tego powodu jestem zwolennikiem łączenia analizy technicznej i fundamentalnej.
Zapraszam do przeglądania archiwum i poszczególnych kategorii. Blog ma również dostarczać wiedzy, a nie tylko przekazywać bieżące analizy. W związku z tym wiele z wpisów nie traci swojej aktualności. Miłej lektury!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyżbyś dopiero zaczynał prowadzić ten blog?
OdpowiedzUsuńZaczynam, wcześniej dłuższy czas prowadziłem www.funduszdlaciebie.pl, ale ważność domeny wygasła, ktoś przejął domenę i ... zaczynam od nowa. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czekam na kolejne wpisy...wiedzy nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuń