Ponieważ na międzynarodowych i krajowym rynku kapitałowym jest bardzo ciekawie, znowu będzie kilka słów o bieżącej sytuacji rynkowej.
Bardzo interesujące są doniesienia o wydarzeniach w Irlandii i Portugalii. Dziwne nieco, że dzieje się to w warunkach świetnego wzrostu gospodarczego w Niemczech. Moim zdaniem, Portugalia nie będzie potrzebowała pomocy EU i MFW. Co nie znaczy, że jej nie dostanie. Portugalia właśnie uchwaliła dość restrykcyjny budżet redukujący znacznie deficyt budżetowy, a nawet jej obecna sytuacja jest inna niż ta w Irlandii czy Grecji sprzed kilku miesięcy. Największym problemem mogą być jednak inwestorzy grający na osłabienie euro i zwiększeniu spreadu między portugalskimi (hiszpańskimi, włoskimi) obligacjami a tymi emitowanymi przez Berlin. Ciekawe, że w obu przypadkach ujawniają się interesy Niemiec - które jako gigantyczny eksporter bardzo cieszą się z osłabienia wspólnej waluty, a i chętnie widziałyby outsiderów z PIIGS z założonym kagańcem fiskalnym przez Unię i MFW...
Ale dość polityki :) Zobaczmy co dzieje się na naszym podwórku. Złoty jest jedną z najsłabszych walut świata absolutnie bez naszej winy. Chodzi o globalny wzrost awersji do ryzyka, a że złotówka w ostatnich miesiącach radziła sobie bardzo dobrze, naturalne jest, że to właśnie z naszego rynku uciekają inwestorzy. To negatywnie wpływa na sytuację na GPW.
Tymczasem, nieprzypadkowo jesteśmy bombardowani informacjami o przyszłorocznym wzroście gospodarczym, który ma nas plasować w czołówce Unii. Niczego to jednak w kontekście rynków finansowych nie zmieni. Wszystko to może popsuć nam końcówkę roku, więc trzeba bardzo ostrożnie poczynać sobie z długimi pozycjami na rynku.
Pamiętacie sytuację, którą przedstawiałem 9 dni temu?
A oto jak rozwinęła się sytuacja:
czerwona, pionowa linia zaznacza miejsce, które było przedstawione na poprzednim (górnym) wykresie. Widzimy, że zrealizowała się "część wspólna" dotycząca wszystkich trzech scenariuszy. Teraz możemy:
1) zejść jeszcze niżej, w okolice 50% zniesienia Fibo
2) Ukształtować prawe ramię RGR i zejść pod 2500, jak wynika z minimalnego zasięgu formacji.
3) Zaatakować szczyty korzystając z rajdu św. Mikołaja.
Najwięcej zależy od zagranicy i "obaw o strefę euro" czyli od decyzji wielkich graczy. Widać, że rynek na to czeka, handlując na bardzo niskich obrotach. To jest pewnym optymistycznym akcentem, bo jeśli kształtuje się dołek, to niskie obroty dobrze świadczą o możliwościach wzrostu. Pociechą jest też dwukrotna (wczoraj i w piątek) obrona poziomu 2600-2610.
Tylko czy rynek ma siłę rosnąć w tak niekorzystnej sytuacji makro? Z pewnością może pociągnąć pod 2700, bo to nie taki duży wzrost, w zasadzie korekta spadków. Dlatego zgodnie z taktyką przedstawioną w poprzednim wpisie, zwiększyłem zaangażowanie w akcje przy poziomach 2610. Jednak wciąż pozostaję dużą częścią pieniędzy poza rynkiem - ryzyko spore, a jeśli mamy ryzykować dla wzrostów tylko w okolice 2700, to współczynnik potential profit/risk jest niski...
Radzę więc trzymać rękę na pulsie. Ustawienie stop loss'a nie powinno być trudne - prponuję nieco poniżej 2600 (zależy od przyjętego filtra np. 2-3%)
Witaj! To jest blog analityka rynków finansowych.
Historia lubi się powtarzać, trendy naprawdę istnieją, ale cena nie zawiera wszystkiego - z tego powodu jestem zwolennikiem łączenia analizy technicznej i fundamentalnej.
Zapraszam do przeglądania archiwum i poszczególnych kategorii. Blog ma również dostarczać wiedzy, a nie tylko przekazywać bieżące analizy. W związku z tym wiele z wpisów nie traci swojej aktualności. Miłej lektury!
wtorek, 30 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzięki Bartek! Dobrze się to czyta. Bez zbędnej analizy, krótko, czasem zabawnie i na temat. Ja osobiście uważam, że waluty są skończone w długim okresie. Jedynie metale szlachetne dają szansę przetrwania. Ale jak wiadomo z historii po drodze może wydarzyć się jeszcze wiele perturbacji. I cytując tu jednego z moich ulubionych blogów inwestycyjnych "Keynes once said, in the long run we are all dead"
OdpowiedzUsuńA poza tym mam pytanko. Czy zajmujesz się ekonomią profesjonalnie. Jakie książki poleciłbyś, aby podszkolić się z analizy technicznej i nie zanudzić na śmierć;]?
Cześć
OdpowiedzUsuńDzięki za komplementy ;)
Profesjonalnie to na razie nie, dopiero studiuję i dopiero 3 rok.
Z analizy technicznej najlepszy jest na początek Murphy - daje krótki przegląd wszystkich technik i pozwala się zorientować, co kogo najbardziej interesuje. Z drugiej strony nie jest do końca praktyczny, bo wszystko jest robione "po łebkach" żeby zmieścić się na tych 400 stronach :)
A potem to już zgodnie z zainteresowaniami, ktoś może bliżej zająć się Elliotem a ktoś np. świecami. Zależy też od rynku, na którym działasz. Np. Elliot sprawdza sie w miarę na forexie, ale na GPW już słabiej.
Np. o świecach - z dwóch dostępnych na naszym rynku klasycznych publikacji - na pewno Nison a nie Morris :) ostatnio czytałem tego ostatniego i... nie polecam :)
Ogólnie jak najmniej czytać "ogólnych" poradników giełdowych - w każdym jest napisane to samo i raczej jest to mało pouczające. Radzę skupić się na jednej dziedzinie/narzędziu i czytać książki dotyczące szczegółów i niuansów.
pozdrawiam!