Trochę o wyborach w Stanach pisałem już dawno temu na łamach Wykresologii. Dziś dzień wyborów. Jego wynik będzie miał duże znaczenie dla rynków finansowych, głównie dlatego, że trudno jest go przewidzieć, a rynki lubią mocno reagować na niespodzianki. Rezultat (nie tylko wyborów prezydenckich, ale także, a może przede wszystkim tych do Kongresu i Senatu) będzie kluczowy w rozmowach na temat uniknięcia fiscal cliff na początku przyszłego roku.
Tym razem chciałbym jednak przyjrzeć się innym wyborom, których wpływ na gospodarkę globalną będzie równie istotny, a z pewnością bardziej trwały. Oto bowiem w Państwie Środka 8 listopada zaczyna się zjazd Chińskiej Partii Komunistycznej, który wyłoni "piątą generację przywódców" ChRL, które będzie nią rządzić przez kolejne 10 lat. O ile świat nie bardzo wie, czy wybory w USA wygra Romney czy Obama, to w przypadku chińskich kandydatów mało kto wie kim w ogóle oni są. Również dlatego wyniki tej elekcji będą może jeszcze bardziej istotne. Jeśli wierzyć zachodnim mediom, faworytem na prezydenta jest Xi Jinping, obecnie wiceprzewodniczący państwa. Gość jakiś czas temu odwołał wszelkie spotkania i zniknął, przynajmniej dla Zachodu. To oczywiście zwiększa prawdopodobieństwo jego wyboru. Wszelkie informacje o jego charakterze, priorytetach, nastawieniu do gospodarki to tylko spekulacje. Rynki finansowe po prostu nie będą wiedziały jak zareagować. Dziś spekuluje się raczej czy przejęcie władzy będzie gładkie i bezproblemowe i czy nowy przywódca będzie miał szerokie poparcie w partii. Kwestie personalne schodzą na drugi plan, ale wynika to tylko z niewiedzy. Wystarczy niezbyt dokładny rzut oka na najnowszą historię Chin aby zauważyć, że charakterystyka przywódcy ma kolosalne znaczenie dla rozwoju tego państwa. Porównajcie dwóch najbardziej znanych: Mao Zedonga i Deng Xiaopinga. Pierwszy, wojskowy, bez talentu i wiedzy w zakresie ekonomii, zrujnował kraj. Drugi, kształcony we Francji i Moskwie, marksista z przekonania, zapoczątkował zmiany które doprowadziły do rozkwitu obecnego chińskiego fenomenu gospodarczego.
HongKong, widok ze wzgórza The Peak, dawnej dzielnicy brytyjskiej elity, najpiękniejszego miejsca w mieście, bardzo stromego - trudno tam wejść współczesnemu piechurowi, a zanim w 1888 (to nie pomyłka!) brytyjczycy zbudowali trawmaj jadący na szczyt (po dziś dzień!), chińczycy nosili ich na The Peak w lektykach (zdjęcie: chiny24h.eu). |
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Z góry dziękuję za każdy komentarz