Inwestujesz na własne ryzyko! Treść poniższa nie ma charakteru rekomendacji!
źródło: mashable.com |
Ostatnio na którymś z wykładów usłyszałem fajne powiedzonko: Nie zawsze dostajesz to, za co płacisz, ale zawsze płacisz za to, co dostajesz. Pasuje jak ulał do oferty publicznej Facebook'a. Z jednej strony słyszymy, że facebook jest skazany na sukces, bo to firma-fenomen, która zmieniła Internet i tak dalej, ble ble ble. Wszyscy którzy przesiadują godziny "na fejsie" wiedzą o co chodzi.
Z drugiej strony pojawiają się wątpliwości: w jaki sposób facebook może generować przychody? Na razie chyba przede wszystkim z reklam. Tymczasem co jakiś czas pojawiają się głosy, że reklama na facebook'u jest mniej efektywna niż np. w Google, jest droga i nieumiejętnie używana, może przysporzyć więcej problemów niż korzyści (użytkownicy wchodzą na facebook z powodów społecznych, agresywna reklama tylko ich wkurza). Dyskusyjna jest możliwość osiągania stałej dynamiki przychodów/zysków przez Facebook, co w konsekwencji zaburza wycenę tej spółki.
Tymczasem sama wycena jest bardzo wysoka. Nie chcę wchodzić tutaj w szczegóły wyceny, bo nie mam do tego ani czasu, ani wystarczających kompetencji. Chciałbym tylko zasygnalizować problem, z którym spotykamy się na giełdzie częściej niż nam się wydaje. Mianowicie, nie trzeba zawsze kupować tanio, aby drogo sprzedać. Można przecież kupić drogo, a sprzedać jeszcze drożej. Wszyscy spekulanci doskonale znają grę w gorącego ziemniaka - o ile nie będziemy tymi, którzy zostaną z ziemniakiem w dłoni (czyli tymi, którzy kupią na szczycie) - to zabawa będzie przednia.
I dlatego właśnie uważam, że debiut facebook'a będzie udany, choć sam, z różnych względów, nie stawiam na to pieniędzy (z tego co słyszałem są pewne możliwości uczestniczenia w ofercie dla polskich inwestorów (?)). W chwili debiutu do zakupów ruszy milionowa rzesza użytkowników, którzy być może nawet nie chcą "inwestować" w projekt, ale chętnie kupią akcje choćby z sentymentu. Skoro będzie kupować ulica, to instytucje to pociągną tak długo, aż zabraknie paliwa dla dalszych wzrostów. Wtedy ci lepiej poinformowani zaczną sprzedawać... resztę historii doskonale znamy.
Nie tyle więc wycena fejsa ma znaczenie, co poziom emocji, jaki towarzyszy i będzie towarzyszyć tej emisji.
P.S. Skoro jesteśmy już w temacie facebook'a - czy już polubiłeś stronę Wykresologii na facebook'u? Zapewniamy ciekawe wykresy i linki. Polecam!
http://aswathdamodaran.blogspot.com/2011/01/facebook-valuation.html
OdpowiedzUsuńPolecam zaciekawić się z punktem widzenia, chyba dzisiejszego MISTRZA wyceny przedsiębiorstw...
Jego rozkminy są jeszcze sprzed publikacji prospektu emisyjnego. Wówczas nie wiedzieliśmy nawet ile facebook naprawdę zarabia.
UsuńProspekt: http://www.sec.gov/Archives/edgar/data/1326801/000119312512034517/d287954ds1.htm
Teraz każdy może sobie zrobić mini "due dilligence" facebooka :)