Długo nie pisałem, za co serdecznie przepraszam. Dziękuję też za to, że mimo tego ruch na blogu nie zamarł zupełnie. Dziękuję też za to, że listopad był rekordowym miesiącem jeśli chodzi o wpływy z programu Google Adsense.
Na naszej giełdzie udało się zrealizować wariant 3 (optymistyczny), o którym pisałem tutaj, a wcześniej tutaj. Co dalej? Biorąc pod uwagę bardzo marne obroty przy kształtowaniu obecnych poziomów cenowych obstawiam podwójny szczyt i trzymam się poza rynkiem. Z drugiej strony argumentować można, że głębokość korekty w średnioterminowym trendzie wzrostowym była tak mała, że możliwe są nowe rekordy. Ale nie o tym dziś chciałem pisać...
Nie pisałem tak długo, bo miałem strasznie dużo roboty na uczelni. Nie przyszła góra do Mahometa... więc postanowiłem wleźć ze swoimi problemami na wydziale na tego bloga. Otóż piszę pracę na temat wpływu płynności na stopę zwrotu z akcji na GPW.
Główną hipotezą badawczą którą postawiłem jest teza, że płynność określonego papieru wartościowego jest jedną z determinant wysokości stopy zwrotu z inwestycji. W odniesieniu do pewnych klas aktywów jest to empirycznie oczywiste – obligacje skarbu państwa wygasające później mają wyższe oprocentowanie od tych wygasających wcześniej. Ponadto, te obligacje które posiadają wbudowaną opcję inwestorskiej sprzedaży mają obniżony kupon. Podobnie jest z lokatami bankowymi - co do zasady im dłuższy okres zapadalności tym wyższe odsetki.
W literaturze podkreśla się, że płynność jest jednym z podstawowych źródeł przychodu niektórych instytucji finansowych (różnice w płynności między inwestorami prywatnymi a pośrednikami czy instytucjonalnymi inwestorami. Ponadto, płynność na jednym rynku (np. obligacji) może wpływać na płynność na innym rynku (np. akcji) czyli występuje tzw. cross-market liquidity effect. Widzimy więc jak ważne dla rynku finansowego są próby zmierzenia premii za brak płynności, widoczne są też pierwsze, nasuwające się już problemy i trudności z tym związane.
Problem, który przed sobą postawiłem sprowadza się do zbadania, czy i w jaki sposób premia za brak płynności (illiquidity premium, czasem równoważnie używa się terminu liquidity premium) wpływa na stopę zwrotu z akcji na Warszawskiej GPW.
1) Odpowiadając na pytanie: „czy?” możemy sięgnąć do literatury, która zgodnie twierdzi, że efekt illiquidity premium jest obecny w każdej klasie aktywów. W rozważaniach teoretycznych sprowadza się to do rozszerzenia klasycycznego równania Fishera o wpływ liquidity premium.
Nie ma więc powodów do przypuszczania, że GPW jest wyjątkiem. Również i na niej występuje illiquidity premium.
A może Wy macie pomysły, jak udoskonalić mój model (zdradzę, że wstępne wyniki są niezadowalające - model jest więc łagodnie mówiąc niedoskonały)? Jakie zmienne uwzględnić i jak zdobyć dane?
Liczę na Waszą pomoc!
pozdrowienia
P.S Przepraszam za tak długiego posta, ale wrzucam jeszcze rozważania dotyczące porównania stóp zwrotu z poszczególnych indeksów za ostatnie 10 lat.
Widzimy na wykresie, że stopy zwrotu układają się zgodnie z kierunkiem spadku płynności R(WIG20)<R(MWIG40)<R(SWIG80). Zaskakujące jest natomiast zachowanie WIG – który jako indeks najbardziej szerokiego rynku znajduje się między WIG20 a SWIG80, w okolicach MWIG40. Wytłumaczenia mogą być trzy:
1) dla najbardziej niepłynnych spółek efekt illiquidity premium ulega zakrzywieniu, czyli z pozytywnego przechodzi w negatywny.
2) w przypadku najmniejszych spółek inne czynniki wpływają na stopę zwrotu w większym stopniu (zagrożenie upadłością, niepewność itd.) niż efekt illiquidity effect.
3) odczuwalny jest wpływ spółek z WIG20, które również wchodzą w skład WIG. Jako, że ich udział w WIG jest znaczny.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Z góry dziękuję za każdy komentarz