Jakiś czas temu pisałem już o tym, kiedy kupować akcje. Dziś stawiamy sobie pytanie wielokrotnie trudniejsze: kiedy kupione papiery sprzedać?
Podczas gdy większość inwestorów spędza długie godziny na poszukiwanie najlepszego momentu do kupna akcji*, spotkałem się niejednokrotnie z opinią, że na rynek można wejść zawsze. Sztuką jest jednak wybranie odpowiedniego momentu na ucieczkę - czy to po 2 godzinach po przełamaniu wsparcia i aktywowaniu stop loss'a, czy też dopiero za miesiąc, realizując zysk 20% bądź stratę 30%...
Charles LeBeau i David Lucas w jedynej przetłumaczonej na język polski książce o projektowaniu automatycznych systemów transakcyjnych** piszą nawet: "prawda jest taka, że określenie momentu wejścia na rynek jest prawdopodobnie jednym z najmniej istotnych elementów kompletnego i dobrze zaprojektowanego systemu". Cóż, teza co najmniej warta rozważenia, prawda?
Na czym polega umiejętność wychodzenia z pozycji w odpowiednim momencie? W moim przekonaniu:
Po pierwsze Na umiejętnym stawianiu stop loss'ów
Niektórzy sądzą, że tak naprawdę, kiedy naprawdę dobrze postawimy stop'a możemy przestać martwić się o pozycję i tylko spokojnie czekać na jego zrealizowanie. Możemy nawet wyłączyć komputer i wyjechać w Bieszczady na tydzień lub dwa. Choć pewnie jest w tym sporo prawdy, to jak zwykle nie można przesadzać. Problem w tym, jak już wielokrotnie podkreślałem, że stawianie stop'ów to prawdziwa sztuka i, jak mi się wydaje, nie sposób się jej po prostu nauczyć. Pewnie, warto znać pewne podstawowe zasady, uważam jednak, że każda transakcja powinna być zabezpieczona innym stopem, a przymierzanie do każdego papieru tej samej miary (na przykład popularne 5% straty) jest działaniem nieodpowiedzialnym. Co więcej uważam, że jeżeli ktoś nie potrafi stawiać stop loss'ów, to lepiej niech nie robi tego w ogóle. Wiem, że to bardzo niepopularny pogląd, bo większość "poradników dla nowicjusza" na pierwszym miejscu wymienia zasadę "zawsze stawiaj...". Z doświadczenia wiem jednak, że prowadzi to do olbrzymiej frustracji, a co ważniejsze - do strat lub ich pogłębienia.
Po drugie Na odpowiedzialnym akceptowaniu zysków i strat
Wbrew temu, co napisałem na początku poprzedniego akapitu, nie zapominajmy, po ustawieniu stop'a, że wciąż to my decydujemy o naszych pieniądzach. Nigdy nie myślcie w ten sposób: choć jestem przekonany, że powinienem sprzedać posiadane akcje, to nie zrobię tego, bo przecież ustawiłem stop'a. Dyscyplina na rynku kapitałowym to skarb, ale nie pozwólcie, aby jakakolwiek zasada, nawet najbardziej słuszna, krępowała Wasze decyzje. Traktujcie samych siebie jako stop'a najwyższej instancji :)
Jeżeli gracie z trendem nigdy nie czekajcie aż kurs dojdzie do stop loss'a mimo, że trend został już zmieniony.
Po trzecie (last but not least) Na analizowaniu sytuacji makroekonomicznej i "wykresów wyższego rzędu"
Od razu śpieszę wyjaśniać, czym są owe "wykresy wyższego rzędu". Oczywiście, chodzi o indeksy. Gdy zauważę bardzo niepokojące sygnały na WIG20, to nawet całkiem przyjemna sytuacja na wykresie KGHM może skłonić mnie do zamknięcia pozycji. Żaden papier nie funkcjonuje w próżni, a wszystkie elementy rynku finansowego, jak mawia pan Soros, oddziałują na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Tak samo uważnie, jak wykres z cenami naszej akcji musimy obserwować kurs dolara, euro, wskaźniki makro czy nagłówki New York Timesa - trzęsienia ziemi w Japonii nie przewidzimy, ale już awanturę w Libii - możliwe.
_____________________
* Wynika to z ludzkiej psychiki. Zbyt pochopnie zamykamy pozycję, gdyż na nasze decyzje oddziałuje fluktuująca cena i nasze zyski/straty - a wraz z nimi: chciwość i strach.
** Chodzi o pozycję: "Komputerowa analiza rynków terminowych"
Witaj! To jest blog analityka rynków finansowych.
Historia lubi się powtarzać, trendy naprawdę istnieją, ale cena nie zawiera wszystkiego - z tego powodu jestem zwolennikiem łączenia analizy technicznej i fundamentalnej.
Zapraszam do przeglądania archiwum i poszczególnych kategorii. Blog ma również dostarczać wiedzy, a nie tylko przekazywać bieżące analizy. W związku z tym wiele z wpisów nie traci swojej aktualności. Miłej lektury!
niedziela, 20 marca 2011
piątek, 11 marca 2011
Dlaczego wszędzie widzimy kolor zielony?
Na początku wpisu pewne ćwiczenie: spróbujcie określić przyszły ruch cen na obu przedstawionym niżej wykresie - bez zbytniego przyglądania się i analizy.
Pierwszy wykres: mamy zdefiniowany trend wzrostowy, stabilny, choć mało dynamiczny. Nie ma powodów przypuszczać, że dojdzie do spadku cen.
Ludzie co do zasady są optymistami (spytajcie psychologów :) ) i są skłonni przyjmować wyższe prawdopodobieństwo zdarzeniom pozytywnym niż negatywnym. Może to być kontestacja niezwykle przyjemna (nikt nie lubi słuchać zrzędzenia), ale dla inwestora giełdowego oznacza przede wszystkim konieczność weryfikowania swoich prognoz i przewidywań o ten psychologiczny czynnik. Na giełdzie zwykle jest więcej osób obstawiających wzrosty - zresztą jeśli spojrzeć na wykres S&P500 w ostatnim stuleciu, trudno chronicznym optymistą nie być.
Pomiar wskaźniku optymistów/pesymistów ma szerokie zastosowanie w podejściu kontrariańskim.W skrócie: chodzi o to, aby zajmować pozycje krótkie gdy większość obstawia wzrost i odwrotnie, długie, gdy wszyscy oczekują spadków. Dla zainteresowanych bliżej, dlaczego tak a nie inaczej: zapraszam do jednego z poprzednich wpisów.
Istnieją różnorodne wskaźniki które mają zbadać poziom optymizmu na rynku. Ciekawy zbiór takich znajduje się tutaj. W odniesieniu do rynku polskiego - z tego co mi wiadomo - nikt oficjalnie takich statystyk nie prowadzi i nie oblicza takich wskaźników. Pewną namiastką może być ankieta na stooq.pl, gdzie przy każdym tickerze jest podobna ankieta (przykład) Niestety próbka jest mała i niezbyt wiarygodna więc trudno podejmować decyzje inwestycyjne w oparciu o tą ankietę.
Teraz czas na drugą część ćwiczenia. Znów proszę, abyście przez chwilę zastanowili się nad przyszłym ruchem cen.
Kurs co prawda od pewnego czasu osuwa się w dół, ale wygląda na to, że znalazł wsparcie. Czas na atak na poprzedni szczyt!
Czemu miało służyć ćwiczenie na początku wpisu? Prawda, że przy pierwszym wykresie widzieliśmy wzrosty (w końcu panuje trend wzrostowy itd) a przy drugim - też wzrosty - bo kurs znalazł się wyraźnie na linii wsparcia? No cóż, jest to ten sam wykres FW20, tyle tylko, że drugi jest odwrócony do góry nogami...
Może więc warto czasem, przed podjęciem decyzji o kupnie, odwrócić sobie wykres i spojrzeć na niego jeszcze raz?
czwartek, 3 marca 2011
Wracamy do 2650-2800 czyli Chochoł na giełdzie
Niby fajnie, bo FW20 wyłamały linię trendu spadkowego. Problem w tym, że oznacza to powrót do dość szerokiego kanału bocznego 2650-2800. Mamy więc szansę na około 80-punktowy wzrost - na pokonanie 2800 raczej marne. Niesłychanie niska liczba otwartych pozycji świadczy o marazmie, który opanował nasz rynek i rządzi nim od kilku już miesięcy. O godziwy zarobek więc trudno i pozostaje nam granie na oscylatorach.
Dla tych, którzy liczą teraz na kilka sesji wzrostów, niepokojąca może być sytuacja na szerszym WIG-u (indeks ten jest ważniejszy dla posiadaczy akcji) gdzie trend spadkowy nie został przełamany.
W moim portfelu znajdują się obecnie: Bogdanka i Tauron. Złożyłem dziś zlecenie na Kernel, ale "nie weszło". Tak prawdę mówiąc, to te inwestycje są robione bardziej z nudów - branże defensywne i tak nie dadzą zarobić sporej sumki. Na wchodzenie w rynek szerokim frontem jest jednak za wcześnie, a korekta do poziomu 2600 byłaby znacznie lepszą okazją ku temu.
Dla tych, którzy liczą teraz na kilka sesji wzrostów, niepokojąca może być sytuacja na szerszym WIG-u (indeks ten jest ważniejszy dla posiadaczy akcji) gdzie trend spadkowy nie został przełamany.
W moim portfelu znajdują się obecnie: Bogdanka i Tauron. Złożyłem dziś zlecenie na Kernel, ale "nie weszło". Tak prawdę mówiąc, to te inwestycje są robione bardziej z nudów - branże defensywne i tak nie dadzą zarobić sporej sumki. Na wchodzenie w rynek szerokim frontem jest jednak za wcześnie, a korekta do poziomu 2600 byłaby znacznie lepszą okazją ku temu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)