Gdyby ktoś przypadkiem nie wiedział kim jest Nick Leeson, to krótko o nim. Dziś po czterdziestce, w wieku 28 lat w pojedynkę doprowadził do upadku i przejęcia przez ING najstarszego banku brytyjskiego Barrings. Grając na rynkach towarowych stracił na jego rachunek obłędną jak na tamte czasy sumę ponad 800 mln funtów. Co najważniejsze dla nas w tej historii, to fakt, że tracąc coraz więcej Leeson otwierał coraz większe pozycje. Miał nadzieję, że w końcu los się odwróci i uda mu się "odrobić" gigantyczne straty.
Zostawmy jednak biednego (choć po wyjściu z więzienia wiedzie raczej przyjemne życie jako swego rodzaju celebryta) Leesona i zastanówmy się, co popycha ludzi do ponoszenia coraz większego i większego ryzyka i jakie to może mieć konsekwencje dla naszego inwestowania/grania na giełdzie.
Intuicyjnie oczywiste jest, że na podejmowaną przez nas decyzję mają kolosalny wpływ warunki w jakich się znajdujemy. Ekonomiczne decyzje są zaś warunkowane przede wszystkim przez kapitał jakim dysponujemy w momencie podjęcia decyzji. Ja w życiu nie zagrałbym w loterię w której mogę przegrać lub wygrać (z prawdopodobieństwem 1/2) 1000 zł, ale już Jan Kulczyk pewnie mógłby w nią zagrać choćby do zabawy. Tak naprawdę to niewiele go ona interesuje. Tymczasem oboje możemy mieć takie same podejście do ryzyka. Tyle tylko, że ja bardziej obawiałbym się straty 1000 zł niż Kulczyk cieszyłby się z zysku w tej samej wysokości.
Jest to ogólna zasada dotycząca podejmowanych przez ludzi decyzji ryzykownych: strata boli bardziej niż zysk cieszy. Tversky i Kahneman skonstruowali w latach '70 XX wieku krzywą użyteczności opartą na tym założeniu:
Jej podstawowe własności są następujące:
1) jest ona wypukła dla strat
2) wklęsła dla zysków
3) jest bardziej stroma w przypadku strat.
Sprowadza się to do jednego: Będziemy podejmować większe ryzyko, jeżeli będzie groziła nam strata i mniejsze ryzyko jeśli będziemy liczyć na zyski. Potwierdzają to wyniki ankiet przeprowadzonych przez Tversky'ego i Kahnemana. Ci sami respondenci mieli wybrać najpierw między loteriami A i B:
A - wygrana 1000 zł z prawdopodobieństwem 1/2 lub brak wygranej
B - z prawdopodobieństwem 1 (czyli na pewno) otrzymanie 500 zł.
Następnie zaś między C a D
C - strata 1000 zł z prawdopodobieństwem 1/2 lub brak straty (prawdopodobieństwo 1/2)
D - strata na pewno 500 zł
Najpierw spróbujcie sami odpowiedzieć na to pytanie w odniesieniu do siebie. A teraz wyniki. W pierwszym przypadku większość wybrała loterię B, co jest logiczne, jeżeli weźmiemy pod uwagę naturalną awersję do ryzyka. Mimo, że w drugim przypadku de facto wybór pozostaje ten sam (ryzykujemy 500zł), większość respondentów wybrała loterię C, a więc podjęła ryzyko!
Zastanówcie się, jak ta właściwość ludzkiej psychiki wpływa na wasze inwestycje. Czy nigdy nie zdarzyło się wam powiększać pozycje, które przynoszą straty? Kupić akcje za 100 zł, a następnego dnia, gdy spadną kupić kolejny pakiet za 90, a następnego dnia może za 80?
A kiedy ostatnio zrobiliście odwrotnie, to znaczy kupiliście za 100 zł, a następnego dnia, gdy cena wzrosła, za 110?
No właśnie... powiększanie pozycji przynoszących straty (jeden z najbardziej powszechnych błędów początkujących inwestorów - ba, sam go popełniałem i ... popełniam jeszcze czasem) to prosta konsekwencja kształtu naszej krzywej użyteczności na rysunku powyżej...