Może niektórzy się dziwią, że piszę znów bardziej teoretycznie, niż praktycznie, podczas gdy świat nam się na głowę wali, Grecja upada, UE upada, PBG upada i kto tam wie co jeszcze... Myślę jednak, że o tym możecie przeczytać wiele gdzie indziej, a także w poprzednich postach, a teraz zapraszam do najlepszej inwestycji w czasach kryzysu, czyli inwestycji w wiedzę.
Spróbujcie, drodzy Czytelnicy odpowiedzieć na pytanie: Czy stopy procentowe mogą być ujemne? a zaraz potem: czy tak się zdarza w rzeczywistości?
Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi: TAK, choć oczywista z pewnością nie jest. Skoro bowiem stopa procentowa jest ceną za pieniądze, które X pożycza Y po to, żeby Y mógł nimi obracać i uzyskiwać zyski, to trudno oczekiwać, że Y będzie mógł to robić zupełnie za darmo. W końcu, jak mawiał mistrz Friedman, There's no such thing as a free lunch
Na drugie pytanie odpowiedz brzmi również: TAK, i tutaj jest ona już oczywista. Trudno bowiem polemizować z faktami, a fakty są takie, że np. dług Szwajcarii ma ujemne oprocentowanie. Oczywiście odpowiedź na to pytanie czyni wszystkie rozważania, które poczyniliśmy wyżej daremnymi. Jeżeli istnieje takie X, że X=Z to znaczy, że nie wszystkie X=~Z Proste? Proste.
Jeżeli chcesz pożyczyć tym szwajcarskim |
Aby cokolwiek z tej pogadanki wpłynęło pozytywnie na nasze rozumienie rynków finansowych i przyniosło jaką wartość dodaną musimy odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie: dlaczego jest tak, że stopy procentowe mogą być ujemne? I czy rzeczywiście przeczy to powiedzeniu Friedmana? Czy oznacza to, że prawdopodobieństwo bankructwa Szwajcarii jest ujemne?
Dobra, rozumiane jako towary, ale i usługi w gospodarce, Anglicy nazywają "goods". Mają jednak oni dobrą nazwę na "dobra", których użyteczność jest ujemna - mówią na nie "bads" co nie ma dobrego tłumaczenia polskiego, a szkoda. W tych zwariowanych czasach pieniądz stał się takim właśnie bad, podobnie jak ścieki czy zanieczyszczenia powietrza. To posiadacz takiego nie-dobra musi zapłacić, żeby kto inny go "składował". Nie da się przecież wypłacić w gotówce biliona euro i schować go w materacu, gdzie "stopa procentowa" jest równa 0. Gdziekolwiek ulokujesz pieniądze, tzn., gdziekolwiek twoje "pieniądze" zostaną elektronicznie zapisane, przyjmujesz na siebie ryzyko kredytowe (ryzyko defaultu) podmiotu, który je przyjął.
Oczywiście, że prawdopodobieństwo bankructwa Szwajcarii nie jest ujemne (byłoby to matematycznym absurdem! Jednakże implikowane rentownością długu prawdopodobieństwo upadłości może być ujemne, ale będzie to wynikało tylko z błędu modelu). Jednak nie tylko ono wpływa na wycenę instrumentów dłużnych. W naszym przypadku duzi gracze muszą gdzieś lokować (pożyczyć komuś) pieniądze, a ryzyko pożyczenia każdemu innemu podmiotowi, w tym EBC, uważają za wyższe niż pożyczenie rządowi Szwajcarii. Reszta to zwykłe prawo popytu i podaży.
Nawiasem mówiąc ujemne stopy procentowe nie są wcale bardzo rzadkie w gospodarce. Zwróćcie uwagę jak wiele banków pobiera opłaty za prowadzenie rachunków bankowych, a więc de facto, "inwestycja" w takie rachunki (oszczędzamy rezygnując z bieżącej konsumpcji, a więc nie czynimy tego dla przyjemności, ba, jest to spore wyrzeczenie) przynosi ujemną stopę procentową - i to nie tylko w ujęciu realnym ale i nominalnym. Okazuje się więc, że nie tylko Szwajcaria może pożyczać po ujemnej stopie, ale i przeciętny polski bank :P
Wybór tego banku, jako ilustracja przykładu nie jest złośliwy, to po prostu pewne podobieństwo między szwajcarską kozicą a naszym żuberkiem, który, swoją drogą właśnie przechodzi na emeryturę... |
Ciekawy i bardzo przydatny wpis. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuń