Rację ma William Pesek, publicysta Bloomberga, pisząc, że spadki wycen akcji chińskich spółek mogą stać się preludium do głębszego kryzysu w Chinach. Kryzysu ekonomicznego - co oczywiste - ale również politycznego/społecznego - a to dla stabilności i przyszłego rozwoju globalnej gospodarki prawdopodobnie jeszcze bardziej istotne. Pesek, jak na zdolnego publicystę przystało, używa kwiecistej metafory "kanarka w kopalni"* dla zobrazowania znaczenia spadków kursów na chińskiej giełdzie.
W dyskusji na temat wpływu załamania na giełdzie na chińską gospodarkę bezsporne jest tylko jedno. Bezsprzecznie mamy do czynienia z załamaniem:
Wartości Shanghai Composite Index w ostatnim pięciuleciu. Źródło: stooq.pl |
Dalej zgody już nie ma, bo ekonomiści uwielbiają się spierać. I tak, niektórzy twierdzą, że spadki na giełdzie nie mają istotnego znaczenia dla dynamiki chińskiej gospodarki, ponieważ liczba chińskich inwestorów jest niewielka, a "efekt portfelowy" (spadek wartości majątków obywateli skutkujący obniżeniem popytu konsumpcyjnego z ich strony) z łatwością rozejdzie się po kościach 1,3 miliarda Chińczyków.
Mimo, że wszyscy analitycy i komentatorzy zajmujący się chińską gospodarką czy społeczeństwem powtarzają jak mantrę akcjomat McCartney'a**, wielu analityków wciąż ma problem z zaakceptowaniem jego prawdziwości. Brytyjski dyplomata powiadał: "Nic bardziej biednego, niż oceniać Chiny podług norm europejskich" (zachodnich) i miał rację. "Efekt portfelowy" może dobrze opisywać zagrożenia wynikające ze spadków giełdowych dla realnej gospodarki USA, ale nie Chin.
Pesek celnie zbija wspomniany dwa akapity wyżej argument wskazując, że to nie "efektu portfelowego"
powinny obawiać się Chiny. To co naprawdę jest niebezpieczne, to
zniszczenie mitu wyjątkowości chińskiej gospodarki oraz nieomylności
kierującej nią komunistycznej partii. Być może to właśnie to przekonanie stało się przyczyną zachwycającej dynamiki chińskiej gospodarki, rozwijającej się w tempie nieosiągalnym dla jakiegokolwiek innego państwa przez tak wiele lat. Mądrość i nieomylność Partii zachęca do podejmowania ryzyka, inwestycji, rozwoju, ekspansji, ale także, szczególnie w ostatnich latach, konsumpcji. Jak zauważa Pesek, Chińczycy mający mniej niż 50 wiosen, praktycznie całe swoje dorosłe życie przeżyli w środowisku wiecznego wzrostu o rocznej dynamice przekraczającej 10%. Niezależnie od tego, jaka część tego wzrostu była sztuczna, jak wiele statystyk i informacji było sfałszowanych i manipulowanych przez władze - społeczeństwo jako ogół wierzyło w swoją gospodarkę co kreowało ekonomiczny cud - perpetuum mobile, wieczny rozwój.
Co oczywiste, w rzeczywistości nic nie trwa wiecznie. Zachód przyzwyczaił się już do cykli koniunkturalnych i o ile istnieje obietnica odbicia, nawet recesje przyjmuje ze względnym spokojem. Ale jak zareaguje chińskie społeczeństwo, które w większości swej ogromnej masy recesji (a nawet wolnego wzrostu) po prostu nie zna? Tego nie wie nawet "nieomylna" chińska partia komunistyczna. Wie natomiast, że to wzrost gospodarczy utrzymuje jej szerokie poparcie społeczne. I dlatego panicznie boi się załamania, dlatego rzuca gigantyczne środki na ratowanie sytuacji na giełdzie (link1, link2, link3).
Reakcja chińskiego społeczeństwa już jest widoczna w danych: spada eksport, spada konsumpcja - najbardziej dynamicznie konsumpcja najbogatszych (PKB Makau czyli chińskiego Las Vegas spadło w ciągu kwartału o 26%). Od listopada akcje spółki Alibaba - która ze względu na zakres swojej działalności może służyć za dobry barometr chińskiej gospodarki (może nawet lepszy od podatnych na manipulację oficjalnych danych dot. PKB) spadły o niemal połowę. Warto na koniec zauważyć, że o ile świat może z niesmakiem przełknąć spadki na szanghajskiej giełdzie papierów wartościowych, to załamanie realnej sfery chińskiej gospodarki może oznaczać dla niego znacznie większą katastrofę niż bankructwo niesławnego amerykańskiego banku inwestycyjnego w 2008 roku...
________________
* "W XVIII i XIX wieku kanarki
były nieodzownymi towarzyszami górników, ponieważ zauważyli ich niezwykłą
wrażliwość na toksyczne gazy ulatniające się w kopalniach. Tym samym złe
samopoczucie kanarka w kopalni było ostrzeżeniem i sygnałem dla górnika do
ucieczki z zagrożonego miejsca." źródło: link
** Dla niewtajemniczonych: bynajmniej nie chodzi o Paula McCartneya. Chodzi o tego McCartneya: link